Nie radzą sobie z presją i nie wygrywają - problemy Pogoni Szczecin

Szczecińska Pogoń po pierwszej rundzie postawiła sprawę jasno - Portowcy mają walczyć o awans do ekstraklasy. Właściciele Dumy Pomorza dokonali wielu transferów, ściągnęli Marcina Klatta, Marcina Bojarskiego, Dariusza Zawadzkiego i Omara Jaruna. Ponadto zatrzymano w Szczecinie Piotra Petasza, po którego zgłaszały się kluby z ekstraklasy. Wszystko po to, by Pogoń awansowała. Jednak pierwsze mecze po przerwie zimowej pokazały, że szczecinianom będzie bardzo ciężko zająć któreś z dwóch pierwszych miejsc w tabeli I ligi.

Monika Błaszczyk
Monika Błaszczyk

Pierwszym meczem po przerwie zimowej było spotkanie Portowców z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Szczecinianie bezbramkowo zremisowali w tym meczu. Kolejnym przeciwnikiem była Flota Świnoujście. Mecz derbowy był zupełnie nieudany dla podopiecznych Piotra Mandrysza. Mimo, iż szczecinianie zdobyli jeden punkt, to wrażenia nie zostawili po sobie najlepszego. Kolejne ligowe spotkanie zakończyło się wysoką porażką Pogoni 1:3 z Sandecją.

Piłkarze Dumy Pomorza stwarzają sobie sytuacje, lecz nie potrafią ich wykorzystać. Marcin Klatt seryjnie marnuje okazje do zdobycia goli w granatowo-bordowych barwach. - Marcinowi potrzebny jest czas, by się przełamać - mówił po meczu z Sandecją Piotr Mandrysz. W owym spotkaniu napastnik miał kilka stuprocentowych sytuacji, jednak żadnej nie wykorzystał. Po tym meczu trener Portowców dał wolne swojemu podopiecznemu. - Przełamanie może nastąpić w różny sposób, czasami poprzez odpoczynek. Marcin myślę, że się przełamie w następnym meczu - stwierdził trener.

O wiele lepiej radzi sobie młody Mikołaj Lebedyński, który w pucharowym spotkaniu z Zagłębiem w Sosnowcu, gdzie zmienił po przerwie Klatta i strzelił dwie bramki. W rewanżowym spotkaniu rozgrywanym w Szczecinie "Miki" zaprezentował się dobrze. Czyżby młody, utalentowany napastnik wygryzł ze składu doświadczonego Marcina Klatta? - To, czy wybiegnę na boisko zależy tylko i wyłącznie od trenera. Nie chcę oceniać swojej gry, dałem z siebie maksimum. Zobaczymy, jakie trener będzie miał spostrzeżenia po meczu z Zagłębiem - mówił Lebedyński.

Nie można jednak wszystkich niepowodzeń Pogoni skupić na napastnikach. Największym problemem wydaje się być psychika zawodników. - Większość piłkarzy grała, jakby miała nogi splątane. Aż się boję, co będzie, gdy przyjdą te decydujące spotkania. Niektórzy nie potrafią dźwignąć presji walki o awans. Mam nadzieję, że to się zmieni jak najszybciej, bo jeśli nie, to wyglądać to będzie nieciekawie - mówił po meczu z Flotą Piotr Mandrysz.

Pogoń zajmuje w ligowej tabeli 5. miejsce i ma traci do drugiego ŁKS-u 3 punkty. Jest to strata, którą można odrobić, jednak zawodnicy muszą uporać się z presją, która na nich ciąży. - Ciężko powiedzieć, czy w głowach naszych siedzi taka presja na wynik, na awans do ekstraklasy. Myślę, że podniesiemy się po słabym początku i zaczniemy wygrywać - przekonywał Mikołaj Lebedyński.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×