Wisła wylała w Ogródku - relacja z meczu Warta Poznań - Wisła Płock

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie Warty Poznań z Wisłą Płock rozkręcało się bardzo pomalutku. W pierwszej połowie działo się niewiele, a po przerwie gdyby nie bramki strzelone przez gospodarzy byłoby niewiele ciekawiej. Ostatecznie Zieloni zadali dwa nokautujące ciosy, które pozwoliły stworzyć kolejne okazje, co w końcówce podniosło poziom spotkania.

W tym artykule dowiesz się o:

Od pierwszych minut spotkanie stało na niskim poziomie. W pierwszych dwóch kwadransach ciężko było odnotować ciekawe sytuacje. Groźnie mogło być w 11. minucie, gdy Warta wychodziła trzema zawodnikami na jednego obrońcę, ale Paweł Pęczak przerwał ta akcję faulem, za co obejrzał żółtą kartkę. Poznaniacy prowadzenie mogli objąć w 33. minucie, ale po podaniu Damiana Pawlaka wysoko nad bramką uderzył Tomasz Magdziarz, któremu w oddaniu celnego strzału przeszkodziła nierówna murawa.

To pobudziło gości, którzy odpowiedzieli w przeciągu kilku minut dwoma groźnymi sytuacjami. Najpierw w sytuacji sam na sam z Łukaszem Radliński, znalazł się Daniel Koczon, minął już go nawet, ale z ostrego kąta nie potrafił skierować piłki do bramki. Następnie napastnik Wisły był w dobrej okazji po błędzie obrońcy Warty, lecz sam źle przyjął piłki i został zmuszony do odegrania do Rafała Grzeleka, którego strzał został zablokowany przez Artura Marciniaka. Przed przerwą ponownie bezskutecznie Radlińskiego próbował pokonać Koczon.

W drugiej połowie było nieco ciekawiej. Poznaniacy zagrali agresywniej, co przełożyło się na większą liczbę sytuacji podbramkowych. W 54. minucie bliski szczęścia był Przemysław Otuszewski, który bezpośrednio z rzutu rożnego trafił w słupek. Kwadrans później obrońca Warty ponownie dośrodkował z tego stałego fragmentu gry, piłkę przedłużył Piotr Reiss, a Tomasz Bekas z bliskiej odległości trafił tylko w słupek.

Zieloni konsekwentnie dążyli do celu i w 72. minucie wreszcie zdobyli gola. Reiss podawał w pole karne do Magdziarza, ten został powstrzymany przez dwóch obrońców , ale leżąc na murawie zdołał zagrać do Damiana Seweryna, a ten z bliska nie miał problemów z pokonaniem Przemysława Mierzwy. Duży udział w tym trafieniu miał... bramkarz Warty, Łukasz Radliński, który dalekim wykopem uruchomił Reissa. Dobre okazje do wyrównania mieli Koczon oraz Pęczak, ale ten pierwszy został zablokowany, a drugiego uderzenie obronił Radliński.

W 87. minucie na boisko wszedł Paweł Ignasiński. Wydawało się, że będzie miał za zadanie pomóc defensorom Warty, ale nieoczekiwanie wykonał sporo pracy w ofensywie. Już jego pierwszy kontakt z piłką zakończył się asystą przy bramce Bekasa. Pomocnik Warty strzałem głową wykończył bardzo precyzyjne dośrodkowanie Ignasińskiego. Nominalny obrońca poznaniaków mógł zdobyć nawet gola, ale po świetnym podaniu Reissa trafił prosto w Mierzwę.

Warta Poznań - Wisła Płock 2:0 (0:0)

1:0 - Seweryn 72'

2:0 - Bekas 88'

Składy:

Warta Poznań: Radliński - Marciniak, Jankowski, Strugarek, Otuszewski, Bekas, Seweryn (73' Laskowski), Magdziarz, Reiss, Pawlak (64' Ngamayama), Iwanicki (87' Ignasiński).

Wisła Płock: Mierzwa - Pęczak, Jarczyk, Żytko, Wyczałkowski (77' Burski), Grzelak (77' Sekulski), Nowacki, Juszkiewicz, Masłowski, Wiśniewski (87' Pacan), Koczon.

Żółte kartki: Pęczak (Wisła).

Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 600.

Źródło artykułu: