Fatalny finisz Lecha, ŁKS uniknął baraży (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piłkarze Lecha Poznań do ostatniego meczu sezonu z ŁKS Łódź przystępowali z wiarą wywalczenia prawa gry w Pucharze UEFA. Oprócz wygrania własnego spotkania musieli liczyć na potknięcia rywali. Nadzieje na sukces okazały się jednak płonne, bowiem walczący o uniknięcie baraży o pozostanie w Orange Ekstraklasie łodzianie pokonali Kolejorza, a poza tym Legia Warszawa i Groclin Grodzisk Wlkp. wygrały swoje mecze.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed meczem Lecha z ŁKS więcej mówiło się o wynikach innych spotkań, bowiem trudno było sobie wyobrazić, aby goście zdołali w stolicy Wielkopolski wygrać lub nawet zremisować. Fani poznańskiego klubu liczyli na stratę punktów przez Groclin i przede wszystkim porażkę Legii. W spotkaniach tych drużyn niespodzianek jednak nie było. Doszło do niej przy okazji meczu Lecha, bowiem ŁKS zwyciężył 2:1, dzięki czemu uniknął baraży o pozostanie w lidze.

Od początku meczu przy piłce dłużej utrzymywali się podopieczni Franciszka Smudy, co dziwić nie mogło. W ich grze było jednak sporo niedokładności i nic z optycznej przewagi nie wynikało. Poznaniacy grali niemrawo, jakby nie zamierzali pokonać przeciwnika. Zadania nie ułatwiły napływające z innych stadionów informacje o prowadzeniu grodziszczan i warszawiaków. - Niepotrzebnie podawano wyniki - mówił po spotkaniu trener Lecha. Pierwsze strzały na bramkę łodzian oddał Anderson Cueto. W 12. minucie mogło być 1:0, jednak Marcin Zając w dobrej sytuacji posłał piłkę wysoko nad bramką. Szczęścia próbował również Rafał Murawski, ale także bezskutecznie. Swojej szansy doczekał się ŁKS, lecz głową minimalnie niecelnie uderzał Anderson Ribas.

Na większe emocje trzeba było czekać ponad pół godziny od początku spotkania. Wtedy po rzucie rożnym bliski zdobycia gola był Ivan Djurdjević, ale dobrą interwencją popisał się Bogusław Wyparło, a dobitka Cueto była niecelna. W 43. minucie poznańscy fani zaniemówili, a łodzianie eksplodowali z radości. Bramkę podarował im golkiper gospodarzy, Emilian Dolha, który mając piłkę w rękach położył ją na ziemi, a nadbiegający zza jego pleców Ensar Arifović zdołał ją wyłuskać i Soares Jovino ulokował futbolówkę w siatce. Fatalny błąd golkipera Kolejorza spowodował, że lechici do przerwy przegrywali jedną bramką.

W pierwszej połowie gra gospodarzy nie kleiła się. Piłkarze Lecha w ostatnich meczach powtarzali, że dzięki determinacji wygrywają swoje mecze i to pozwoli im wywalczyć grę w Pucharze UEFA. W sobotnim spotkaniu wyraźnie tego brakowało. W drugiej części meczu obraz gry się nie zmienił, a goście nawet coraz śmielej przedostawali się pod pole karne Lecha. Swoją szansę na podwyższenie wyniku miał Ribas. Nie wykorzystał jej jednak, co zemściło się na łodzianach. W 54. minucie zagraną z rzutu wolnego piłkę głową w kierunku bramki zagrał super dżoker poznańskiej lokomotywy, Przemysław Pitry i Hernan Rengifo z najbliższej odległości wpakował ją do siatki. Można było przypuszczać, że poznaniacy pójdą za ciosem i zdobędą komplet punktów. Tak się jednak nie stało. ŁKS grał mądrze, bowiem wiedział, że remis pozwoli mu uniknąć baraży. Gdy nadarzała się jednak okazja to zawodnicy Marka Chojnackiego groźnie kontratakowali. W 76. minucie po dośrodkowaniu Łukasza Madeja z woleja uderzał Sebastian Mila i piłka odbiła się o zewnętrzną część słupka. Były reprezentant Polski miał jeszcze jedną okazję do zdobycia gola, ale Dolha nie dał się zaskoczyć. W 87. minucie to Lech powinien objąć prowadzenie. Pitry podał do Rengifo, który w sytuacji sam na sam z Wyparłą posłał piłkę nad poprzeczką. Chwilę później Peruwiańczyk niecelnie uderzał głową po dośrodkowaniu Dawida Kucharskiego.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem doszło do rzeczy bardzo nieprawdopodobnej. W doliczonym czasie gry na boisku pojawił się Gabor Vayer i po kilkunastu sekundach gry zdobył bramkę na wagę trzech punktów. - Zwróciły się pieniądze za Gabora - cieszyli się po meczu łodzianie.

Podobnie jak w Bytomiu Lech stracił gola w ostatniej akcji meczu. Po końcowym gwizdku sędziego goście mieli sporo powodów do radości. Kibice i piłkarze byli w siódmym niebie. Za ojca sukcesu, jakim niewątpliwie jest uniknięcie baraży, uznany został trener Marek Chojnacki, którego nazwisko skandowali fani, a zawodnicy triumfalnie podrzucali go na rękach.

Lech Poznań - ŁKS Łódź 1:2 (0:1)

0:1 - Jovino 43’

1:1 - Rengifo 54'

1:2 - Vayer 90+3'

Składy:

Lech Poznań: Dolha – Kucharski, Bosacki, Djurdjević, Henriquez, Zając, Murawski, Bandrowski (79’ Wilk), Injac (46' Pitry), Cueto (69’ Reiss), Rengifo.

ŁKS Łódź: Wyparło – Leszczyński, Szczot (90’ Świątek), Ribas, Kascelan, Adamski, Mila, Madej, Jovino (81’ Kujawa), Woźniczka, Arifović (92’ Vayer).

Żółta kartka: Adamski (ŁKS).

Widzów: 16 500.

Sędzia: Robert Małek (Zabrze).

Najlepszy piłkarz Lecha: Bartosz Bosacki.

Najlepszy piłkarz ŁKS: Sebastian Mila.

Najlepszy piłkarz meczu: Sebastian Mila.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)