W meczu w Kluczborku będzie już łatwiej - komentarze po meczu Znicz Pruszków - Sandecja Nowy Sącz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- <i>Pierwszy raz graliśmy w oficjalnym meczu przeciwko sobie</i> - mówił Jacek Grembocki, trener Znicza Pruszków po zwycięskim meczu z Sandecją, drużyną jego serdecznego przyjaciela, trenera Dariusza Wójtowicza. Obaj trenerzy po spotkaniu nie szczędzili sobie pochwał a wspomnień czar rozpłynął się po sali konferencyjnej Znicza Pruszków.

Dariusz Wójtowicz (trener Sandecji): Bardzo serdecznie gratuluje mojemu przyjacielowi. Mam nadzieje, że te trzy punkty pomogą w znacznym stopniu zespołowi Jacka utrzymać się w I lidze. Pierwsza połowa była dość wyrównana bez jakichś sytuacji. Boisko nie pozwalało zresztą na więcej niż poprawną grę. Mimo naszej przewagi w drugiej połowie o wygranej Znicza zadecydował jeden strzał, piękny z dystansu. Staraliśmy się do końca uzyskać korzystny rezultat, jednak nie udało się. Cieszę się jednak z postawy swoich piłkarzy. Mówię to z perspektywy zajmowanych miejsc przez nasze zespoły. Cały czas powtarzałem, że w stu procentach nie zapewniliśmy sobie utrzymanie w lidze. W następnej kolejce gramy arcy ważny i trudny mecz z Górnikiem Zabrze.

Jacek Grembocki (trener Znicza): Cieszę się z wygranej zwłaszcza, że grałem przeciwko Darkowi. Znamy się od wielu, wielu lat, niemalże jak rodzina, trzymał on moje dzieci do chrztu. Wszystkie święta spędzamy razem, grałem w Zabrzu, Krakowie, zawsze byliśmy razem. Co weekend z rodzinami byliśmy bardzo blisko. Jako piłkarze zawsze rywalizowaliśmy, Darek był jednym z wyróżniających się piłkarzy na wybrzeżu. Teraz rywalizujemy jako trenerzy. Pierwszy raz graliśmy w oficjalnym meczu przeciwko sobie. Trzy punkty dla Znicza, to wielki sukces. W Kluczborku o zwycięstwo będzie łatwiej, bo mamy już wiarę. Jestem zadowolony ze stylu gry. Cieszę się, że mieliśmy dużo stałych fragmentów, wygrywaliśmy pojedynki jeden na jeden. Cieszy mnie również fakt, że nowi zawodnicy, którzy dołączyli zimą stanowią o wartości naszej drużyny.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (0)