Sędziowski raport portalu SportoweFakty.pl po 22. kolejce ekstraklasy

Po serii kompromitujących występów naszych sędziów, z ulgą można było obserwować boiskowe poczynania panów w czerni w trakcie 22 kolejki ekstraklasy. Jedynie jeden z arbitrów prawdopodobnie wypaczył wyniku prowadzonego spotkania, ale kilku zaliczyło naprawdę udane występy. Mimo to, niektórzy nie uniknęli błędów, które jednak zdecydowanie różnią się od kalibru pomyłek, jakie widzieliśmy w ostatnich tygodniach.

W tym artykule dowiesz się o:

Najwięcej kontrowersji wzbudziła sytuacja z meczu Polonii Warszawa z Arką Gdynia, gdy piłkę do bramki czarnych koszul z bliska wbił Joel Tshibamba. Sędzia gola jednak nie uznał, gdyż stwierdził, że przy wyskoku do piłki Kongijczyk faulował golkipera gospodarzy Michała Gliwę, który znajdował się wówczas w polu pięciu metrów. Wprawdzie mówi się o tym, że bramkarz w najbliższym otoczeniu bramki jest nietykalny, co jednak nie oznacza, że nie ma możliwości walki z nim o piłkę. Michał Gliwa interweniował w tej sytuacji dość nieporadnie i to w tym, a nie zachowaniu Tshibamby, należy upatrywać przyczyn tego, że piłka znalazła się w bramce i gol powinien zostać uznany. Jeżeli chcemy oglądać dobre widowiska należy piłkarzom pozwolić grać tak, jak ma to miejsce na Wyspach. Prowadzący ten pojedynek Hubert Siejewicz postanowił jednak odgwizdać faul, a Arka straciła w kolejnych minutach dwie bramki i z Warszawy wróciła z pustymi rękami.

W Bytomiu zagapił się natomiast Szymon Marciniak, który nie zauważył przewinienia padającego obrońcy na Wojciechu Łobodzińskim, choć teatralny upadek skrzydłowego Białej Gwiazdy mógł rzeczywiście wyglądać jak symulowanie. Powtórki telewizyjne pokazały jednak, że był kontakt między nogami zawodników i reprezentant Polski na pewno został wytrącony z równowagi i miał prawo się przewrócić. Nie zmieniło to jednak rezultatu spotkania, bo Wisła i tak pewnie wygrała 3:1.

Być może rzut karny należał się również we Wrocławiu Koronie Kielce. W trakcie pierwszej połowy aktywny na prawej stronie Paweł Sobolewski wbiegł w pole karne, gdzie - jak wydawało się z trybun - odepchnął go Mariusz Pawelec. Wielu dziennikarzy dziwiło się decyzji sędziego, ale brak protestów ze strony gości może sugerować, że jedenastka nie była tak ewidentna. Z drugiej jednak strony nie można bezkrytycznie patrzeć na pracę arbitra, który przy Oporowskiej czasami zachowywał się nieporadnie, chociaż trafnie podjął decyzje o dwóch czerwonych kartkach, po jednej dla piłkarza każdej z ekip.

Wątpliwości nasuwają się także przy nieuznanej bramce Wojciecha Kędziory, który w 17. minucie pokonał Łukasza Sapelę. Asystent Adama Lyczmańskiego dopatrzył się tam pozycji spalonej napastnika Miedziowych, ale nawet oglądając powtórki nie można stwierdzić czy miał rację. Nogi snajpera lubinian były na pewno dalej bramki niż obrońcy, ale kąt kamery nie pozwala ocenić, co z resztą ciała. Nie ma jednak potrzeby nad tym dywagować, gdyż Zagłębie i tak pokonało PGE 3:1.

Uważnie śledzili za to boiskowe wydarzenia w Gdańsku Włodzimierz Bartos, który jak najbardziej słusznie nie uznał gola Macieja Rybusa, który znajdował się bliżej bramki niż ostatni z obrońców gospodarzy. Dobrze zachował się też w sytuacji, gdy Inaki Astiz faulował w szesnastce Tomasza Dawidowskiego, za co oczywiście Legia została ukarana rzutem karnym. Co ciekawe to już druga identyczna akcja byłego gracza Wisły, po której Lechia egzekwuje jedenastkę - wcześniej w podobny sposób we Wrocławiu wywalczył dla zespołu taką korzyść. Ocenę pana Bartosa może burzyć jedynie przegapienie w końcówce kolejnego faulu Astiza, za który powinien on wylecieć z boiska, a Lechia powinna otrzymać rzut wolny z 20 metra. Było to jednak w 89. minucie i trudno oceniać ile przez tych kilka sekund mogłoby się zmienić.

W trakcie 22 kolejki ekstraklasy sędziowie pokazali w sumie 28 żółtych kartek, z czego dwukrotnie oglądali je Artur Jędrzejczyk i Marcin Budzyński, którzy musieli szybciej opuścić boisko. Dało to średnią 3,5 kartonika na mecz, co jest spadkiem o 0,75 w stosunku do poprzedniej, kolorowej kolejki. Dodatkowo w ten weekend za brutalny faul Marcin Borski bezpośrednio wyrzucił z boiska Vuka Sotirovica, a w Gdańsku Włodzimierz Bartos podyktował jedyną w tej serii gier jedenastkę. Aż siedem razy karał piłkarzy w Wodzisławiu Paweł Gil, który był najsurowszym arbitrem tej kolejki. Na przeciwległym biegunie znalazł się Adam Lyczmański, który upomniał tylko jednego zawodnika.

Daniel Stefański (Bydgoszcz): 3 żółte kartki - 1 gospodarze, 2 goście. Jagiellonia Białystok - Piast Gliwice 2:0.

Paweł Gil (Lublin): 7 żółtych kartek - 5 gospodarze, 2 goście. Odra Wodzisław - Lech Poznań 0:0.

Marcin Borski (Warszawa): 5 żółtych kartek – 3 gospodarze, 2 goście (Jędrzejczyk - czerwona); 1 czerwona (Sotirovic – brutalny faul). Śląsk Wrocław - Korona Kielce 1:1.

Szymon Marciniak (Płock): 3 żółte kartki – 1 gospodarze, 2 goście. Polonia Bytom - Wisła Kraków 1:3.

Marcin Szulc (Warszawa): 2 żółte kartki – 1 gospodarze, 1 goście. Cracovia - Ruch Chorzów 1:4.

Hubert Siejewicz (Białystok): 2 żółte kartki - 0 gospodarze, 2 goście (czerwona – Budziński). Polonia Warszawa – Arka Gdynia 2:1.

Włodzimierz Bartos (Łódź): 5 żółtych kartek - 3 gospodarze, 2 goście; 1 rzut karny (dla gospodarzy). Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 2:3

Adam Lyczmański (Bydgoszcz): 1 żółta kartka (gospodarze). PGE GKS Bełchatów - Zagłębie Lubin 1:3

Komentarze (0)