Jurij Satałow (trener Polonia Bytom): Spotkanie dostarczyło dramaturgii. Na pewno kibice na brak emocji nie mogli narzekać. Fani zobaczyli cztery bramki, kontrowersyjne decyzje sędziego. Z tego też powodu im ten mecz mógł się podobać. Przede wszystkim chciałbym ocenić jednak swój zespół, który dobrze nie grał. Było momenty, niemające nic wspólnego z piłką nożną. Jakaś niezrozumiała wybijanka, niedokładne zagrania.
Dariusz Pasieka (trener Arka Gdynia): Jeśli chodzi o pierwszą połowę to nie mam nic do powiedzenia, bo to nie była piłka, nie była też Arka. To nie był mój zespół. Graliśmy bardzo nerwowo, nie wiem czym to było spowodowane. Być może zawodnicy nie wytrzymują presji wyników. Chłopacy mieli z tym problem. Stracona bramka jeszcze bardziej ich podłamała i pojawił się jeszcze większy problem. W przerwie powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów. W tym momencie nie mieliśmy bowiem nic do stracenia. Po przerwie podkręciliśmy tempo, graliśmy szybciej, agresywniej, co w rezultacie przyniosło nam dwie bramki. A to, że niewykorzystane okazje się mszczą, ten mecz jest tego typowym przykładem. Zamiast wygrać mecz 3:1, kończy się on remisem 2:2. Bramka wyrównująca łudząco przypominała tą pierwszą zdobytą przez Polonię. Znów zadecydował wyrzut z autu. Zabrakło asekuracji i któryś to już raz z kolei tracimy bramki w dziecinny sposób, a wszyscy wiemy, jak jest nam trudno je zdobywać. Szkoda punktów, bo z przebiegu drugiej połowy na pewno na zwycięstwo zasłużyliśmy. Musimy tych punktów szukać gdzie indziej. Drużyna za postawę w drugiej połowie niestety nie została wynagrodzona. Jedziemy jednak dalej.