Tym razem Lenczyk nie będzie mógł skorzystać z kontuzjowanych Arkadiusza Barana i Dariusza Pawlusińskiego oraz pauzującego za nadmiar żółtych kartek Mateusza Klicha. W związku do drugiej linii cofnięty może zostać Michał Goliński, a miejsce na lewym skrzydle zajmie Aleksandru Suworow. Jednak najważniejsza zmiana zostanie dokonana w pierwszej linii Cracovii. Po raz pierwszy od niemal 8 miesięcy Lenczyk zdecyduje się na grę dwójką napastników obok siebie. Duet snajperów tworzyć mają Radosław Matusiak i Bartosz Ślusarski, którzy tylko raz za kadencji Lenczyka zagrali wspólnie - 23 sierpnia minionego roku przeciwko Lechowi Poznań. W tym właśnie meczu Ślusarski nabawił się kontuzji eliminującej go z gry na długie miesiące. - Do dyspozycji od początku meczu mam już Bartka Ślusarskiego. Nie ma pewności, czy będzie on na całe 90 minut. To będzie zależało od sytuacji na boisku. Mam nadzieję, że razem z Radkiem Matusiakiem będą dążyć do tego, co pokazali ponad pół roku temu. Zagłębie widząc, że Cracovia przyjeżdża ze Ślusarskim i Matusiakiem - obojętnie w jakiej są formie - zdaje sobie sprawę, że nie ma żartów - przekonuje Lenczyk.
Szkoleniowiec Pasów po raz kolejny zaznaczył, że brak Mateusza Klicha ma istotny wpływ na wygląd całej drużyny. Bez tego 19-letniego pomocnika Pasy nie potrafią stwarzać sytuacji podbramkowych: - Brakuje zawodników w środku pola, brakuje zawodników kreatywnych. Stawialiśmy na Klicha, który takim graczem jest. Inwestowaliśmy w niego na niemal każdym treningu taktycznym, każdym sparingu, a on nam wyleciał na trzy i pół meczu. To jest 10 punktów. Nie mówię, że zdobylibyśmy wszystkie, ale choćby połowę i 5 punktów więcej zmieniłoby naszą obecną sytuację. Drużyna to łańcuch i jeśli jedno ogniwo pęka, to cały system się rozlatuje.
Zdaniem Lenczyka, problemem Cracovii jest także gra z pełnym zaangażowaniem: - Kiedy moi piłkarze podejmują walkę, zaczynają zapominać o grze w piłkę. Cieszymy się, że kopnęliśmy na aut, cieszymy się, że zdołaliśmy przerwać grę, a nie ma z tego potem jakości, rozpoczęcia gry. Tylko wycofanie piłki do tyłu, wykop do przodu i strata piłki.
Lubinianie natomiast są rewelacją rundy wiosennej. Miedziowi obok poznańskiego Lecha są najlepszą drużyną ekstraklasy w 2010 roku. Na 18 możliwych punktów, podopieczni Marka Bajora zdobyli 14 "oczek". Dzięki świetnej serii Zagłębie wydostało się ze strefy spadkowej i na 7 spotkań przed zakończeniem sezonu ma aż 8 punktów przewagi nad drużynami okupującymi teraz spadkowe lokaty. - Zagłębie jest rewelacją wiosny. To, że nie wygrało ostatniego meczu nie oznacza, że tam zaczęło dziać się coś złego. Największym atutem tej drużyny jest to, że stwarza sobie sytuacje bramkowe, a będący w wysokiej formie Micański je wykorzystuje - tłumaczy Lenczyk.
Według Lenczyka występ w Lubinie da odpowiedź na parę pytań, które nurtują szkoleniowca od początku rundy: - Jedziemy do rozpędzonego Zagłębia wspomaganego fantastyczną publicznością. Będzie to dla nas potwierdzenie, czy jest rzeczywiście tak źle. Mam na myśli wszystko: grę, formę poszczególnych zawodników, dyscyplinę taktyczną. Jestem ciekaw, jak zaprezentujemy się w konfrontacji z zespołem grającym na takim luzie.