Od Cracovii do Cracovii

Pół roku czekał na kolejny mecz w ekstraklasie Szymon Kapias. Wskutek przeziębienia Sergio Reiny zajął jego miejsce w obronie w meczu z Cracovią. - W takich sytuacjach należy pokazać swój charakter i walczyć cały czas - mówi portalowi SportoweFakty.pl Szymon Kapias.

Do Zagłębia trafił na początku 2008 roku. Przyszedł z GKS-u Katowice, a dużym orędownikiem jego transferu był Robert Jończyk. Od razu wywalczył sobie miejsce w składzie. W ekstraklasie stracił je. Nie widział go w składzie Franciszek Smuda, który na początku września objął drużynę. Pod jego wodzą Kapias zagrał w czterech meczach. Po raz ostatni 2 października przeciwko Cracovii.

Na kolejne spotkanie w pierwszym zespole musiał czekać do 9 kwietnia. Na Dialog Arena przyjechała… Cracovia. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. - Nie było dużo sytuacji strzeleckich. Nie straciliśmy bramki. Wiadomo, że graliśmy o zwycięstwo, o trzy punkty. Nie udało się niestety, ale cieszy fakt, iż zachowaliśmy czyste konto - mówi portalowi SportoweFakty.pl Szymon Kapias.

Na boisku nie występował przez pół roku, a od razu przyszło mu się zmierzyć z dwoma byłymi reprezentantami Polski. Bartosz Ślusarski i Radosław Matusiak atakowali bramkę Miedziowych, lecz oddali w sumie tylko jeden celny strzał. Czy było ciężko ich zatrzymać? - To są zawodnicy, którzy grali w reprezentacji, obijali się o nią. Są to uznane nazwiska. Ja podszedłem do tego meczu spokojnie. Wiedziałem co potrafię, a drużyna we mnie wierzy. Chłopacy byli pewni, że sobie poradzę - opowiada piłkarz.

Kapias do składu wskoczył wskutek przeziębienia Sergio Reiny. Inaczej ciężko byłoby mu zastąpić Kolumbijczyka, który nieźle prezentuje się od momentu transferu. Zagłębie meczu w tym roku jeszcze nie przegrało, więc Marek Bajor nie dokonywał zmian w składzie. - Dzisiaj się dowiedziałem na odprawie, że zagram. Sergio się przeziębił. Jestem od tego by w takich sytuacjach wskakiwać do składu i zastępować kolegę z drużyny - mówi środkowy obrońca lubinian po czym dodaje: - Jestem zadowolony ze swojego występu. Oczywiście można chcieć więcej, ale nie ma co narzekać.

Nie frustruje go fakt, że aż pół roku musiał czekać na swoją szansę. Wcześniej występował w Młodej Ekstraklasie. - Podchodzę do tego w ten sposób, że po to Sergio został sprowadzony, aby rywalizacja była większa. Usiadłem na ławce, lecz pracowałem przez cały okres przygotowawczy i teraz na treningach, aby być cały czas w formie. Trener też widział, że jestem przygotowany i gotowy do gry - twierdzi. - Wiadomo, że każdy chciałby grać jak najwięcej. Na boisku jest jednak 11 miejsc z czego dwa dla stoperów. Cóż, nie można się poddawać. W takich sytuacjach należy pokazać swój charakter i walczyć cały czas, poprawiać swoją grę i pokazywać się z jak najlepszej strony na treningach. Nie ma co się obrażać. Trzeba harować - zakończył.

Komentarze (0)