W 68. minucie stadion w Stalowej Woli oszalał. Krzysztof Trela bardzo mocno uderzył z rzutu wolnego z 35 metrów i zdobył przepięknej urody bramkę, która wyprowadziła zielono-czarnych na prowadzenie. Stalowcom nie udało się jednak dowieźć prowadzenia do końcowego gwizdka arbitra. - Przyznam szczerze, że udawało mi się już strzelać takie bramki, ale w Stalowej Woli taka sztuka udała mi się pierwszy raz. Chciałoby się więcej razy tak strzelać, ale czasami nie ma ku temu okazji albo człowiek się za bardzo napina na tą jedną sytuację. Cieszę się, że wpadło, chociaż szkoda, że nie była to zwycięska bramka - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl autor pięknej bramki,
Stal bardzo szybko objęła prowadzenie, co okazało się bardzo dobrym wyjściem. Stalówka w podobnych okolicznościach była już dwukrotnie w tej rundzie i za każdym razem zdobywała jedno oczko. Tak też było i tym razem. Szybkie trafienie znacznie pomogło w kontynuowaniu pojedynku. - Szybki gol ustawił nieco mecz. Nas wszystkim zdenerwowała jednak ta sytuacja, kiedy sędzia podyktował jedenastkę dla gości. Chyba wszyscy widzieli, że tego faulu nie było. Zawodnik się przewrócił, można powiedzieć z głodu. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej zmotywowani, z większym zębem. Może w nasze poczynania wkradł się większy chaos, ale chcieliśmy zdobyć bramkę. Zdobyliśmy jedną, ale nie wystarczyła ona do odniesienia upragnionego przez nas zwycięstwa. Cały czas staraliśmy się. W końcówce Czarek Czpak miał super sytuację, ale nie udało mu się jej wykorzystać. Cieszymy się, że jeśli nie możemy wygrać meczu, to go nie przegrywamy - kontynuuje piłkarz Stali.
Stalowcom w zdobyciu kompletu punktów po raz kolejny przeszkodził sędzia. Złośliwością władz Polskiego Związku Piłki Nożnej jest delegowanie na spotkanie Stali arbitra z Lublina. Nie po raz pierwszy Erwin Paterek, bo o nim mowa, przeszkadza zielono-czarnym w osiągnięciu korzystnego rezultatu. - Może są jakieś podteksty w tym wszystkim. Nie zwracamy na to uwagi. Teraz pozostało nam tylko grać tak, aby z tego wszystkiego wyjść jakoś z twarzą. Niewielu już fanów przychodzi na mecze, ale dla tej grupy musimy zrobić wszystko, aby zobaczyli trochę dobrej piłki i w końcu mogli się cieszyć ze zwycięstwa, na które czekamy od dawna. W najbliższą środę zapraszam serdecznie kibiców. Może w końcu uda nam się zdobyć komplet oczek po tej porażce i remisie u siebie - zakończył Krzysztof Trela.