Kontuzja Szymiczka
Zaraz na początku drugiej połowy szkoleniowiec Stalówki musiał dokonać roszady w składzie. Prawy obrońca zielono-czarnych Piotr Szymiczek nie był w stanie kontynuować zawodów i poprosił o zmianę. - Piotrek poczuł mięsień dwugłowy. Już w tygodniu podczas treningów uskarżał się na jakieś problemy. Nie chcieliśmy ryzykować przy tym wysokim prowadzeniu pogłębienia urazu. Czekają nas znów dwa kolejne spotkania w ciągu tygodnia. Mam nadzieję, że nic groźnego mu się nie stało - powiedział po zawodach trener Stali Janusz Białek.
Wymuszona zmiana Rackiewicza
W przerwie podobny problem miał opiekun Znicza Jacek Grembocki, który zmuszony był do zmiany bardzo dobrze spisującego się na lewej flance Marcina Rackiewicza. - Marcin od 5 dni nie trenował i zagrał w tym spotkaniu dlatego, że sam chciał. Złapał jakiegoś wirusa, odwodnił się i w czwartek przed meczem miał jeszcze kroplówkę. Wszedł na swoje ryzyko. Zagrał dobrze, a nawet bardzo dobrze. W przerwie sam poprosił o zmianę i dlatego dokonałem roszady w składzie - stwierdził z kolei na konferencji prasowej szkoleniowiec ekipy z Pruszkowa.
Gra lepsza niż miejsce w tabeli
Po piątkowej konfrontacji pojawiło się wśród dziennikarzy, zawodników i sztabu szkoleniowego Znicza pytanie co się dzieje ze Stalą. Zielono-czarni zajmują ostatnie miejsce w ligowej tabeli, ale prezentują się znacznie lepiej aniżeli wskazywałaby na to lokata, na której się znajdują. Zdaje sobie z tego sprawę również trener rodzynka z Podkarpacia w pierwszej lidze. - Nie chciałbym akurat na konferencji prasowej roztrząsać dlaczego akurat zajmujemy takie miejsce w tabeli. W Szczecinie także się zastanawiali dlaczego tak właśnie jest. Mogę odpowiadać za to co jest teraz, jak drużyna gra czy wygląda. Chłopcy walczą i są zaangażowani w to co robią. Na pewno szkoda, że na jesieni Stalówka tak nie grała jak teraz. Na pewno te wyniki byłyby zdecydowanie lepsze - mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Stalowców.
Błąd sędziego czy Zarzyckiego?
Wiele kontrowersji wywołała sytuacja z 90. minuty meczu, kiedy to Znicz zdobył drugiego gola. Do dośrodkowania wyskoczył bramkarz Stali Paweł Zarzycki i napastnik Znicza Kamil Biliński. Obaj zderzyli się w polu karnym, po czym gracz gości szybko zorientował się w sytuacji i trafił do siatki. Sporo pretensji mieli przy tym Stalowcy, którzy ostro protestowali i domagali się odgwizdania faulu. Ostro do arbitra podbiegł Daniel Treściński, który został ukarany żółtą kartką. - Paweł wyskoczył do piłki, zderzył się z graczem Znicza i moim zdaniem powinien być faul - mówił po meczu obrońca Stalówki. Opiekun zielono-czarnych nieco inaczej widział owy moment w pojedynku. - W tej sytuacji bramkarz musi wybić taką piłkę i zażegnać niebezpieczeństwo. Niestety zaryzykował, próbował łapać i zderzył się z przeciwnikiem. Uważam, że tutaj popełnił błąd - powiedział Janusz Białek.