Nieudany eksperyment Polonii Bytom

Polonia Bytom już wcześniej zapewniła sobie utrzymanie w ekstraklasie, więc jej trener Jurij Szatałow może pozwolić sobie na roszady w składzie. Takie ryzyko podjął w minionej kolejce, gdy jego podopieczni rywalizowali z Lechem Poznań. Szansę gry otrzymało kilku zawodników, którzy do tej pory nie mieli okazji zaprezentowania swoich umiejętności.

Jurij Szatałow zdecydował się posadzić na ławce rezerwowych m.in. Jacka Trzeciaka, Marcina Radzewicza i Grzegorza Podstawka. Debiutu w ekstraklasie doczekał się natomiast 22-letni Wojciech Reiman. Na boisku po raz pierwszy od 2007 roku pojawił się również Adrian Chomiuk. - Chciałem sprawdzić w tym pojedynku zawodników młodszych i tych, którzy dotąd grali rzadko. Boisko pokazało, że nie dając im szans wcześniej, nie pomyliłem się. Ci gracze odstają od reszty drużyny. Co do samego spotkania, nie mam wiele do powiedzenia - tłumaczy trener Polonii..

Poznaniacy bez najmniejszych problemów pokonali bytomian 3:0, a wynik rozstrzygnął się jeszcze przed przerwą, gdy lechici mieli olbrzymią przewagę. - Zapowiadałem już wcześniej ten eksperyment i byłem przygotowany na wszystko. Zaczęło się fatalnie i myślałem, że będzie większy wynik - dodaje Szatałow.

Dublerzy Polonii nie sprostali wymaganiom. Reiman już w przerwie opuścił boisko i na pewno swojego debiutu nie będzie wspominał najlepiej. - Mam już ocenę tych zawodników i wiem na czym stoimy - mówi trener bytomian. Po meczu jego drużyna była więc w słabych nastrojach. - Lech był drużyną zdecydowanie lepszą. W pierwsze połowie miał miażdżącą przewagę, a my na boisko wyszliśmy przestraszeni. Może nie dojrzeliśmy do gry na tego typu stadionach - zastanawia się Szymon Sawala.

Komentarze (0)