O meczu z GKS-em Bełchatów dawno już w Gdyni zapomniano. Teraz przed Arką kolejny niezwykle ważny mecz na drodze do utrzymania w ekstraklasie. W najbliższy wtorek żółto-niebiescy podejmuą bowiem zespół Piasta Gliwice, czyli głównego rywala w walce o zachowanie ligowego bytu. Jak przed tym spotkaniem przedstawia się sytuacja kadrowa w drużynie? - W niedzielę nie trenował Stojko Sakaliev, który ma problemy z mięśniem Achillesa. W poniedziałek do treningów z drużyną wraca Robert Bednarek. Trudno powiedzieć, czy będzie na tyle gotowy, aby móc zagrać we wtorkowym spotkaniu. W meczu z Piastem nie wystąpi ponadto Joel Tshibamba, a także Maciej Szmatiuk, którzy muszą odcierpieć karę za żółte kartki. Ja z tego powodu dylematu nie mam, gdyż są inni zawodnicy. To oni zagrają i muszą udowodnić, że nie tylko Maciej i Joel potrafią strzelać bramki, co zresztą udowodnili w meczu z GKS-em Bełchatów - mówi Dariusz Pasieka. - Liczę na to, że piłkarze, którzy ich zastąpią udowodnią, że warto na nich stawiać. Kto ich zastąpi tego nie jestem jeszcze w stanie stwierdzić. My liczymy na to, że nasi zmiennicy pokażą charakter - dodaje.
- Po to trenowali, aby teraz gdy są nam potrzebni udowodnili swoją przydatność do zespołu. Tym samym przedłużą nasze szanse na pozostanie w ekstraklasie. Nie ulega wątpliwości, że w tym meczu interesuje nas tylko zwycięstwo - deklaruje szkoleniowiec Arki.
Opiekun żółto-niebieskich mimo problemów kadrowych zachowuje spokój. - Mamy wybór, jaki mamy. Jest Przemek Trytko, Stojko, Joseph Mawaye oraz Paweł Czoska. W ataku grał u nas również Tadas Labukas - odpowiada na pytanie kim zastąpi pauzującego za kartki Joela Tshibambę. - W tym miejscu zastanawiam się nad odpowiednią koncepcją i zobaczymy co z tego we wtorek wyniknie. Jedno jest pewne. Od początku spotkanie zacznie Trytko, natomiast decyzja o tym kto zagra u jego boku zostanie podjęta w dniu meczu.
Czy absencja najskuteczniejszego w rundzie wiosennej piłkarza Arki zmusi trenera do powrotu ustawienia z dwójką napastników?: - Chciałbym powrócić do koncepcji, którą graliśmy wcześniej. Ten mecz musimy wygrać, stąd też powinniśmy wzmocnić naszą siłę ognia. Potrzebne nam są trzy punkty, dlatego wyjdziemy ustawieniem z dwoma napastnikami.
Powoli do pełnej sprawności powraca Marcin Wachowicz. Dariusz Pasieka nie ukrywa, iż bardzo poważnie bierze pod uwagę grę tego piłkarza w meczu z Piastem: - Marcin jest niesamowicie zmotywowany. Szukam oczywiście zawodników mogących zapełnić lukę po Szmatiuku oraz Tshibambie. Brakuję mi w tej chwili dwóch i nie ukrywam, że pod uwagę brany jest także Marcin Wachowicz. Wystąpił ostatnio w Młodej Ekstraklasie, nie wiem jednak na ile wystarczy mu sił. Jest to zawodnik bardzo dynamiczny, który jest w stanie sam rozstrzygnąć losy spotkania. O tym czy Marcin będzie dokooptowany do kadry na mecz z Piastem zadecyduje się lada moment.
Ostatnio nie brak opinii, iż Arce brakuje jakości. Takie zdanie wyrazili eksperci w jednej ze stacji telewizyjnych, podsumowujących grę żółto-niebieskich. Stwierdzili, że gdynianie nie mają umiejętności, aby grać w ekstraklasie. - Akurat nie słyszałem tej opinii. Wierzę w to, że potencjał zespołu jest wystarczający na utrzymanie w ekstraklasie. Każdy ekspert ma prawo do swojej opinii. Chcielibyśmy zrobić wszystko, aby tych tzw. "ekspertów" zaskoczyć i udowodnić, że ich opinia jest dla nas krzywdząca. My jako zespół na pewno prezentujemy jakąś wartość - odpowiada trener Pasieka. - Może indywidualnie nie wygląda to już tak dobrze, ale udowodniliśmy w meczu z GKS-em Bełchatów, że potrafimy wygrywać. Udowodniliśmy, iż stanowimy zespół. Wystarczy zresztą spojrzeć na naszą radość po zwycięskiej bramce, na to jak wszyscy cieszyli się po bramce Szmatiuka. To daje mi pozytywny obraz tej drużyny - kontynuuje.
Po chwili zaś stwierdza: - Nie zawsze tak jest, że umiejętności piłkarskie decydują o tym, czy dany mecz da się wygrać, a właśnie serce i ten "team spirit". I to jest to, o czym już wcześniej mówiłem. Zawsze staram się wszczepić w to moją drużynę. Chcę, aby ten "team spirit" zespół posiadał, co nie raz udowodniliśmy. Gdzieś tam po drodze może zabrakło nam umiejętności, stwarzaliśmy sytuację, ale nie udało nam się ich wykończyć.
- Prawdopodobnie gdybyśmy wykorzystali 50% z nich to w tej chwili bylibyśmy spokojni, a na konferencji prasowej nie brakowałoby tortu i szampana. Tak jednak nie jest i musimy walczyć do samego końca, do ostatnich minut, zarówno w meczu z Piastem, jak i Śląskiem Wrocław - puentuje opiekun Arki.