- Wisła nas nie pokonała w tym sezonie. My wygraliśmy jesienią, a teraz był remis, więc "Cracovia Pany!". To jest podwójny sukces, bo to dało nam utrzymanie w lidze - kontynuuje reprezentant Polski. Równie zadowolony z faktu, że Pasy utrzymanie zapewniły sobie w derbach był Radosław Matusiak: - Cieszymy się podwójnie, bo wynik w derbach jest dla nas istotny i ten fakt, że utrzymujemy się właśnie w tym momencie ma swoją wymowę. "Radomatu" ma za sobą niezbyt udany pobyt w klubie z ul. Reymonta. Mówi się, że po zagranicznych wojażach "nie przyjął" się w wiślackiej szatni. - Nie doszukiwałbym się tego typu podtekstów. Grałem w Wiśle krótko, właściwie był to tylko epizod. Teraz gram dla Cracovii i to był mecz, jak każdy inny - tłumaczy najlepszy strzelec Cracovii w tym sezonie.
- To na pewno ogromna frajda dla kibiców. Nie ukrywam, że dla nas też. Zremisowanie takiego meczu w 93. minucie jest niesamowitym przeżyciem. To się będzie pamiętać do końca życia. Szkoda na pewno Mariusza Jopa. Każdy z nas wolałby, żeby ktoś z nas strzelił tą bramkę. Wtedy inaczej by to wyglądało. Taki jest sport. On chciał na pewno wybić piłkę, ale w tym tłoku, pod dużą presją trafił ją tak, że nie dał Juszczykowi szans - to z kolei wypowiedź Marka Wasiluka, który we wtorkowym spotkaniu był jednym z najlepszych zawodników na placu i mimo najkrótszego stażu w ekstraklasie, dyrygował kolegami z defensywy: - Kiedy wszyscy w obronie grają dobrze, to aż przyjemnie jest kierować defensywą. Z Łukaszem Tupalskim dobrze się dogadywaliśmy. Później Piotrek Polczak zajął jego miejsce i Wisła też nie oddawała wielu strzałów. Strzeliła jedną bramkę i przy tej sytuacji zawaliliśmy. Jednak generalnie zagraliśmy dobry mecz w defensywie. Gdybyśmy tak zagrali z Polonią czy Jagiellonią, to nie musielibyśmy drżeć o utrzymanie aż do derbów.
Rok temu, kiedy Pasy zostały w lidze ze względu na niespełnienie wymogów licencyjnych przez Łódzki Klub Sportowy wiele mówiło się na temat tego, że krakowianie będą musieli udowodnić całej Polsce, że faktycznie zasługują na miejsce w ekstraklasie. Mimo wcześniejszych okazji, udało się to dopiero w na ostatniej prostej. - Przede wszystkim graliśmy bardzo nierówno. Mecze bardzo dobre przeplataliśmy gorszymi. Przez to dramaturgia była do ostatnich chwil. Przed nami na pewno wiele do poprawienia. Jednak w piłce liczy się końcowy rezultat. Najważniejsze, że zrealizowaliśmy cel nadrzędny, czyli utrzymanie. Teraz możemy myśleć o nowej jakości gry w przyszłym sezonie - mówi Polczak.
Przed Cracovią jeszcze spotkanie ostatniej kolejki z Piastem w Gliwicach. Ślązacy w dalszym ciągu nie mają zachowanego ligowego bytu i jeśli chcą myśleć o uniknięciu spadku, muszą wygrać z ekipą Oresta Lenczyka. Cracovia jednak zapowiada grę o komplet punktów. - Już w szatni po meczu mówiliśmy, że to będzie pierwszy mecz od dłuższego czasu, w którym zagramy bez presji. Będziemy walczyć tylko o ostatnie trzy punkty w sezonie i o ewentualne premie. My tego meczu na pewno nie odpuścimy i podejdziemy do niego tak, jak do każdego wcześniejszego meczu. Nie zamierzamy grać dla nikogo, ani przeciwko nikomu. Zagramy dla siebie - zapewnia Matusiak.