Przemysław Otuszewski: Żal patrzeć na to, co się z nami dzieje

Smutek, żal, rozpacz - takimi słowami można scharakteryzować nastrój panujący w Warcie. Drużyna Marka Czerniawskiego gra ostatnio katastrofalnie i pikuje w dół tabeli. Po sobotniej porażce ze Zniczem poznaniacy mają tylko trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. Swojego niezadowolenia z takiego obrotu sprawy nie kryje Przemysław Otuszewski.

- Brak słów... Aż żal patrzeć na to, co się z nami dzieje. Przeciwko pruszkowianom do pewnego momentu wszystko wyglądało obiecująco. Goście obejmowali wprawdzie prowadzenie, ale dwukrotnie doprowadzaliśmy do remisu i potrafiliśmy odrabiać straty w krótkim czasie. Tymczasem w drugiej połowie straciliśmy trzecią bramkę i znów nie zdobyliśmy nawet jednego punktu. Remis nie byłby w tym spotkaniu zły, bo pozwoliłby nam zachować przewagę nad Zniczem i minimalnie oddalić się od strefy spadkowej - ocenił defensor Zielonych.

Na początku rundy wiosennej plany poznaniaków były bardzo ambitne. Drużyna Marka Czerniawskiego miała zaatakować czołówkę. Później, po kilku nie najlepszych występach, wydawało się, że Warta uplasuje się w środku tabeli. Tymczasem obecnie piłkarze ze stolicy Wielkopolski drżą o I-ligowy byt. - Niestety znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że musimy oglądać się za siebie. Teraz czeka nas trudny wyjazd do Zabrza, a nie wiadomo, ile punktów trzeba jeszcze zdobyć, by być pewnym utrzymania. Liczyliśmy, że powiększymy swój dorobek w spotkaniu ze Zniczem. Nie udało się, a więc musimy szukać brakujących oczek w kolejnych meczach - dodał Przemysław Otuszewski.

Czy strajk, do którego doszło w ubiegłym tygodniu, miał jakiś wpływ na postawę Zielonych? - Wszystko przekłada się na formę zespołu, ale nie możemy tłumaczyć słabych wyników zaległościami w wypłatach. Jesteśmy przecież profesjonalistami, mamy podpisane kontrakty i musimy skupiać się na wykonywaniu swoich obowiązków. Kwestie organizacyjne są oczywiście ważne, ale na boisku trzeba dawać z siebie wszystko - zakończył 26-letni obrońca.

Komentarze (0)