Marian Kelemen piłkarzem Śląska Wrocław jest od stycznia tego roku. Już wcześniej klub ze stolicy Dolnego Śląska miał ochotę na sprowadzenie tego zawodnika, ale ostatecznie wtedy nie doszło do transferu.
W końcu jednak tego byłego zawodnika Slovana Bratislava, CD Tenerife, Arisu Saloniki i CD Numancia udało się namówić do gry w Śląsku. - To trzeba powiedzieć jasno - przychodzi zawodnik, który myślę, że będzie ostoją naszej defensywy. Przychodzi jako numer jeden - jasno stwierdził trener Śląska, Ryszard Tarasiewicz.
Mało kto mu wtedy wierzył, bowiem Słowak długo nie grał w piłkę. Otwarcie mówił o tym nawet sam zawodnik. - Byłem w domu w Słowacji, tam gdzie się urodziłem. Trenowałem także z klubem i trzy razy w tygodniu miałem treningi bramkarskie. Waga jest troszkę większa, ale nie za dużo. Nie będzie z tym problemu. To może być dwa, trzy kilo - padło z ust golkipera.
Od lewej: Ryszard Tarasiewicz i Marian Kelemen tuż po podpisaniu umowy ze Śląskiem/ Fot. Artur Długosz
Dziś we Wrocławiu nikt nie żałuje tego transferu, wręcz przeciwnie - wszyscy są z niego zachwyceni, a Słowak pomału robi furorę w naszej ekstraklasie. Ze Śląskiem podpisywał kontrakt na 1,5 roku, z opcją przedłużenia o kolejny rok.
Kelemen od początku tegorocznych zmagań trafił do podstawowej jedenastki. W każdym meczu bronił bardzo pewnie i trudno mu było strzelić bramkę. To głównie dzięki niemu wrocławianie nie tracili wielu goli. W niektórych momentach Słowak zatrzymywał rywali w bardzo trudnych sytuacjach.
O tym jak ważny jest on dla Śląska niech świadczy fakt, ze bramkarz kilkakrotnie wygrał konkurs dla najlepszego piłkarza Śląska organizowany przez oficjalną klubową witrynę. Jego dobrą grę doceniają więc kibice zielono-biało-czerwonych. Dziś nikt nie wyobraża sobie, żeby pomiędzy słupkami bramki Śląska stał ktoś inny niż słowacki golkiper.