Piotr Mandrysz: Pogoda zła, sędzia zły

Szczecińska Pogoń tylko zremisowała w sobotę z Dolcanem Ząbki w zaległym spotkaniu 31. kolejki I ligi. Szkoleniowiec Portowców, Piotr Mandrysz, miał duże pretensje do sędziego oraz do… pory rozgrywania spotkania. - 14 to nie jest godzina na rozgrywanie meczu - mówił trener.

W związku z meczem w finale Pucharu Polski, który Pogoń Szczecin rozegrała w ubiegłą sobotę, piłkarze trenera Piotra Mandrysza nie pojechali do Ząbek na spotkanie z Dolcanem. Musieli uczynić to 29 maja. W zaległym meczu padł remis, ale spotkanie mogło się podobać, gdyż obie drużyny stworzyły wiele sytuacji podbramkowych.

Chociaż Portowcy nie mają już szans na awans do Ekstraklasy, a spadek im od dawna nie grozi, trener Mandrysz był niezadowolony ze spotkania i najwięcej pretensji miał do pogody i sędziów. - Mecz rozgrywany był w złych warunkach pogodowych, przy upale. Temperatura na pewno wpłynęła na obraz gry. Nie wiem, kto ustalał godzinę rozpoczęcia spotkania. 14 to nie jest godzina na rozgrywanie meczu - tłumaczył Mandrysz.

Rzeczywiście godzina meczu jak na tę porę roku była wczesna, ale upał jest słowem nieadekwatnym do warunków pogodowych panujących w sobotę popołudniu w Ząbkach. Świeciło słońce, było około 22-24 stopni, na dodatek wiał wiatr, więc o upale mówić nie można.

- Inną sprawą jest sposób prowadzenia spotkania przez sędziego po przerwie. Sędziował bardzo źle. Pierwsza żółta kartka, jaką dostał Bojarski była skandaliczna, to on był faulowany, a nie faulował. Był ciągnięty za koszulkę i się wyrywał, dlaczego dostał kartkę? - pytał szkoleniowiec ze Szczecina. Może trener z ławki rezerwowych lepiej widział sytuację, w której Marcin Bojarski posprzeczał się z Karolem Kostrubałą, za co obaj dostali żółte kartki, ale trudno zrozumieć, dlaczego tylko zawodnik Dolcanu miałby otrzymywać kartonik. Co prawda to Kostrubała pierwszy naskoczył na Bojarskiego, ale piłkarz Pogoni nie pozostał mu dłużny.

Mandrysz jednocześnie miał także pretensje do własnego zawodnika, który bezmyślnie zachował się podczas rzutu wolnego dla Dolcanu wybiegając za wcześnie z muru i blokując uderzenie, za co otrzymał drugi żółty kartonik - Oczywiście, że mam pretensje do Bojarskiego. Tak doświadczony zawodnik wiedząc, że ma na koncie jedną żółtą kartkę nie powinien zachowywać się tak bezmyślnie. Zresztą w szatni tuż po meczu wyraziłem swoje rozczarowanie - mówił Mandrysz.

Źródło artykułu: