Iwan Litwiniuk: Prawdopodobnie odejdę ze Stalowej Woli

Stal Stalowa Wola w swoim ostatnim meczu wyjazdowym w pierwszej lidze w obecnych rozgrywkach musiała uznać wyższość ŁKS-u Łódź. Stalowcy przegrali 1:2, ale byli w stanie pokusić się o jedno oczko, lecz brakowało im precyzji.

ŁKS Łódź w potyczce ze Stalą Stalowa Wola był stroną przeważającą. Rycerzom Wiosny, podobnie jak zielono-czarnym, brakowało precyzji. Goście z Podkarpacia liczyli na przynajmniej jedno oczko, ale szybko stracona bramka zniweczyła te plany. - Nie udało się nam zdobyć chociażby jednego punktu w Łodzi. Jechaliśmy tam z nastawieniem osiągnięcie korzystnego rezultatu i wywalczenia przynajmniej jednego oczka. To był nasz ostatni mecz wyjazdowy w pierwszej lidze. Mieliśmy swoje szanse na gola. Niestety szybko straciliśmy bramkę i wtedy powietrze z nas zeszło - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl pomocnik Stalówki Iwan Litwiniuk.

Praktycznie co mecz Stal po stracie gola ma szansę na doprowadzenie do remisu. Niestety brakuje precyzji w wykończeniu akcji. Strata bramki jeszcze w pierwszej połowie podcina skrzydła Stalowcom, co może też wpływać na skuteczność. - Miałem jedną 100 proc. sytuację w pierwszej połowie i mogliśmy wyrównać. Niestety na posterunku był golkiper gospodarzy - dodaje zawodnik z Ukrainy. - Kiedy stracimy gola, to nie idzie nam już ta gra, jakbyśmy sobie tego życzyli. W końcówce udało nam się zdobyć kontaktową bramkę, ale do wyrównania zabrakło czasu i okazało się, że to było tylko i wyłącznie honorowe trafienie - kontynuuje Litwiniuk.

Łodzianie ze Stalówka mogli spokojnie wygrać kilkoma golami. Wiele sytuacji zmarnował m.in. Łukasz Gikiewicz. Stal mogła ukarać ŁKS i nawet wyjść na prowadzenie. Co z tego skoro zielono-czarni nie potrafili wykorzystać tak wybornych okazji jakie miał chociażby Litwiniuk. - ŁKS miał swoje sytuacje, ale nie potrafił ich wykorzystać. W całym spotkaniu zmarnowali kilka dobrych okazji. Przegrywaliśmy 0:1 i gospodarze mogli spokojnie podwyższyć wynik i równie dobrze, to mogliśmy ich skarcić za ich indolencję strzelecką. Na pewno przy remisie całkiem inaczej byśmy grali w drugiej połowie. Zaczynamy wtedy z tego samego pułapu i mecz jakby zaczynał się od nowa - stwierdził 23-letni piłkarz.

Przed Stalą w sobotę spotkanie z Wartą Poznań. Ekipa z hutniczego miasta jeśli chce zająć przedostatnie miejsce w lidze i przegonić Motor Lublin musi wygrać ten pojedynek. Stalowcy za wszelką cenę będą chcieli osiągnąć ten cel. - Na pewno nie chcielibyśmy skończyć sezonu na ostatnim miejscu. Trzeba przegonić chociaż Motor, a do tego potrzebujemy wygranej z Wartą. To jest nasz cel na tą ostatnią konfrontację na zapleczu ekstraklasy - mówi były gracz Hetmana Zamość.

Litwiniuk do Stali trafił z Hetmana Zamość w przerwie zimowej. Szybko stał się ważnym ogniwem w zespole prowadzonym przez Janusza Białka. W nowym sezonie tego zawodnik w zielono-czarnych barwach już chyba nie zagra. - Prawdopodobnie odejdę ze Stalowej Woli. Na razie nie mam jednak żadnych propozycji z innych zespołów. Wyjadę zapewne na jakieś testy, ale na chwilę obecną konkretnych ofert nie mam. Gdyby pojawiła się propozycja ze Stali to chyba bym z niej nie skorzystał. Chciałbym grać nadal w pierwszej lidze, a tutaj będzie druga, a może i nawet trzecia - zakończył Iwan Litwiniuk.

Komentarze (0)