Teraz Mejía na łamach honduraskiej prasy nie ukrywa swojego rozczarowania postępowaniem szefów klubu z Hondurasu. - Czuję zdenerwowanie i dyskomfort, gdyż żaden z działaczy nic konkretnego mi nie zakomunikował. Powiedziano mi o testach, ale nie mogłem na nie pojechać. Nie wiem, co zamierzają ze mną począć. Testy miały się rozpocząć wczoraj w polskim zespole. Klub ten zajął 1. miejsce w rozgrywkach ligowych i będzie walczył o Ligę Mistrzów. Każdy piłkarz chciałby mieć szansę na występy w tych rozgrywkach - stwierdził pomocnik.
- Prawda jest taka, że nie wiem, jakie plany wobec mnie mają działacze. Być może szukają oni najlepszego rozwiązania. Sprawy wyglądają w ten sposób, że trzeba brać to, co jest w ręku. W tej chwili jest to jedyna szansa dla mnie - teraz albo nigdy - dodał Mejía, który nie wie, dlaczego nie zgodzono się na jego wyjazd do Stanów Zjednoczonych.
- W tej kwestii było ustne porozumienie, przyrzeczenie. Jednak popełniłem błąd, że nie poprosiłem, aby dano mi to na piśmie. Mam tylko nadzieję, iż działacze dotrzymają słowa - zakończył zawodnik.