Stal Stalowa Wola to spadkowicz z pierwszej ligi. Po zakończeniu sezonu z drużyny odeszli prawie wszyscy zawodnicy. Misji budowania na nowo drużyny podjął się Sławomir Adamus. Jak na razie ma on ciężki orzech do zgryzienia, bowiem na testach w meczach sparingowych pojawia się bardzo wielu graczy. Problemem są też skromne środki finansowe. - Jest taka sytuacja, że muszę się na coś decydować w sensie takim, że nie ma pieniędzy. Możemy mieć pięciu obrońców, to mogę mieć tylko pięciu. W tym się muszę jakoś zmieścić. Nie ma innej opcji. Tego Wojciecha Jakubca bym na pewno zostawił, bo to jest ciekawy i przyszłościowy chłopak. Ma niezłe warunki, tylko… trzeba na coś się zdecydować. Myślę, że zostaniemy z trójką środkowych Kusiak, Wieprzęć, Drozd. Do tego dochodzi Getinger, a co dalej to będziemy szukać. Praktycznie jest więc tylko jedno miejsce. Chciałbym, żeby został Jakubiec, ale takie są środki finansowe, takie są stalowowolskie realia - mówi trener Stalówki Sławomir Adamus.
Do rozpoczęcia sezonu ligowego coraz bliżej. Pierwsze spotkanie zielono-czarnych - z Sokołem Sokółka - zostało jednak przełożone. - Dobrze, że pierwszy mecz jest przesunięty. To duży plus dla nas w tej sytuacji, która jest w tej chwili - stwierdza szkoleniowiec.
Wiadomo, że w najbliższą sobotę Stalowcy zmierzą się w sparingu z Unią Tarnów. Tydzień później, także w meczu kontrolnym, rywalizować będą z drużyną z Kozienic. W międzyczasie planuje się rozegranie potyczki z drużyną z niższej ligi, bądź też zespołem juniorów. - Trzeba coś zacząć, jakoś to z sensem ustawiać, bo na razie to jest dżungla totalna - wzdycha trener.
Wiadomo, że w kolejnych pojedynkach znów przyjadą nowi piłkarze. - Będą jeszcze przyjeżdżać kolejni zawodnicy. Ja bym chciał to zamknąć. Wysłaliśmy wizy na Ukrainę, przyjedzie w przyszłym tygodniu czterech zawodników. Szukamy i do końca na pewno będziemy szukać. Na dziś nie ma pół napastnika. Jak Radawca pchnę do przodu to robi się problem w całym środku. Z Markiem Fundakowskim z Motoru Lublin nie ma kontaktu - mówi Adamus.
Kolejny problem to piłkarze, których ze Stali Stalowa Wola wypożycza się do innych drużyn. - Nikt nie panuje nad wypożyczeniami naszych zawodników. Trzeba to wszystko jak najszybciej uporządkować, żeby to wyglądało normalnie. Nie może być tak, że my po wszystkich klubach za darmo rozdajemy zawodników, a my idziemy do tego klubu, chcemy kogoś wziąć, a się okazuje, ze on żąda 10 czy 15 tysięcy. Nie wiem na jakiej zasadzie to działa, ale trzeba to jak najszybciej wyprostować - stwierdził trener spadkowicza z I ligi.