Gdyby nie ten początek... - relacja z meczu Jagiellonia Białystok - Aris Saloniki

Nie udał się debiut Jagiellonii Białystok w Lidze Europejskiej. Jaga przegrała przed własną publicznością z greckim Arisem Saloniki, grzebiąc swoje nadzieje już na początku meczu.

Obuchem w łeb

Spotkanie dla debiutanta w europejskich pucharach zaczęło się najgorzej jak mogło. Żółto-czerwoni w ciągu pierwszych 7. minut stracili dwie bramki i mocno napompowany balon został przebity.

Wpierw piłkę w środku pola stracił Rafał Grzyb, goście wyprowadzili szybką kontrę, po której w sytuacji sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim znalazł się Danijel Cesarek. Igor Lewczuk, nie widząc innego wyjścia, sfaulował rywala i sędzia podyktował rzut karny, który technicznym strzałem wykorzystał Antonio Calvo.

Nim Jagiellonia zdążyła otrząsnąć się, straciła kolejnego gola. Tym razem dośrodkowanie Javito ze spokojem wykorzystał niepilnowany Calvo i stojąc kilka metrów przed bramką dopełnił formalności. Znów nie popisał się Lewczuk, który nie sięgnął piłki. Trener Michał Probierz niezadowolony z gry swojego prawego obrońcy po chwili ściągnął go z boiska.

Przywrócone nadzieje

Przegrywając 0:2 podopieczni Probierza postawili wszystko na jedną kartę. Odważna gra Jagiellończyków została nagrodzona w 24. minucie. Kamil Grosicki przeprowadził indywidualną akcję i wyłożył futbolówkę nadbiegającemu Grzybowi, a ten precyzyjnym strzałem wlał nadzieje na korzystny rezultat w serca białostockich kibiców.

Białostoczanie nie ustawali w obsesyjnych atakach, a goście czyhali na błąd przeciwników. I się doczekali. Strzał z dystansu Calvo odbił przed siebie Sandomierski, futbolówka spadła po nogi Cesarka, który na szczęście w nią nie trafił, a po chwili sytuację wyjaśnił Thiago Cionek.

Znakomite zawody rozgrywali Grosicki z Tomaszem Kupiszem. To głównie dzięki nim Jagiellonia stwarzała sytuacje. Przed przerwą szczęścia szukali Tomasz Frankowski i "Grosik", lecz ich próby nie znalazły drogi do bramki.

Bezskuteczne ataki

W drugiej połowie Jagiellonia nie schodziła z połowy Arisu. Drużyna Probierza nie miała jednak pomysłu na dobrze zorganizowaną defensywę Greków. Najbliżej celu był Grosicki, lecz strzelał albo minimalnie niecelnie, albo za wysoko.

Na więcej w czwartkowy wieczór nie było stać Jagi, dlatego białostoczanie musieli przełknąć gorycz porażki. Za tydzień rewanż w Salonikach i Jagiellonia aby myśleć o awansie musi zdobyć co najmniej dwie bramki. Szanse na grę w 4. rundzie eliminacji polski zespół ma już niestety tylko iluzoryczne.

Jagiellonia Białystok - Aris Saloniki 1:2 (1:2)

0:1 - Cavo (k.) 3'

0:2 - Cavo 7'

1:2 - Grzyb 24'

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Lewczuk (23' Hermes), Skerla, Cionek, Norambuena - Kupisz, Kašćelan, Grzyb, Lato (60' M. Burkhardt), Grosicki, Frankowski (82' Makuszewski).

Aris Saloniki: Sifakis - Neto, Guiaro, Lazaridis, Pereira - Nafti (79' Prittas), Vega, Calvo (64' Cesnauskis), Javito - Cesarek, Koke (70' Kaznaferis).

Żółte kartki: Cesarek, Calvo, Neto (Aris).

Sędzia: Espen Berntsen (Norwegia).

Widzów: 5100 (gości: 330).

Źródło artykułu: