Ale, ale... Grzelak nie może liczyć na pensję rzędu 150 tysięcy euro rocznie (tyle zarabiał w Legii Warszawa), a jego umowa ma być tak skonstruowana, że dostawałby pieniędzy, kiedy grałby. Na podobnych zasadach grał w poprzednim sezonie Pior Świerczewski.
Wszyscy pamiętają jak podatny na kontuzje jest Grzelak, dlatego wolą się zabezpieczyć i Zagłębie jest gotowe mu płacić wysokie premie, ale w przypadku, gdy będzie on grał.
- Marek [Bajor - przyp.red. SportoweFakty.pl] ma bardzo podobne zdanie jak zarząd klubu. Uważamy, że Grzelak to dobry i przydatny zawodnik, ale tylko wtedy, gdy regularnie gra. Dlatego przedstawiliśmy jego agentowi warunki, od spełnienia których będą zależeć zarobki piłkarza. Chodzi o jego sportową formę i liczbę występów - powiedział Przeglądowi Sportowemu Jerzy Koziński, prezes Zagłębia.
Więcej w Przeglądzie Sportowym.