Jagiellonia z Superpucharem Polski - relacja z meczu Lech Poznań - Jagiellonia Białystok

Zdobywca Pucharu Polski, zespół Jagiellonii Białystok wywalczył Superpuchar Polski. W meczu rozgrywanym w Płocku Jaga okazała się lepsza od mistrza Polski, Lecha Poznań. Jedyną bramkę w meczu zdobył niezawodny Tomasz Frankowski.

Dwie drużyny, które jeszcze niedawno rozegrały swoje mecze w europejskich pucharach tym razem stanęły w szranki, by walczyć o Superpuchar Polski. O to trofeum rywalizują mistrz Polski ze zdobywcą Pucharu Polski. W niedzielę w Płocku naprzeciwko siebie stanęli więc zawodnicy Lecha Poznań i Jagiellonii Białystok.

Od pierwszych minut do ataków ruszyli piłkarze Kolejorza. Już w 5. minucie byli oni bliscy objęcia prowadzenia, lecz strzał Jakuba Wilka zablokował na linii bramkowej jeden z obrońców. Jaga przetrwała jednak pierwsze siedem minut, a potem sama ruszyła do ataków. W 8. minucie swoją okazję miał Marcin Burkhardt, lecz oddał fatalny strzał z 14 metrów.

W kolejnych minutach tak dobrych już okazji żadna z drużyn nie miała. Co prawda były akcje na bramkę i jednego i drugiego zespołu, ale zawsze czegoś brakowało, aby piłka zatrzepotała w siatce. Dużo też było niedokładnych podań. Po upływie 25 minut można było powiedzieć, że Jagiellonia dłużej utrzymuje się przy piłce i sprawia lepsze wrażenie.

W 30. minucie ładnie przymierzył Krzysztof Hus, ale po rykoszecie piłka poleciała obok słupka. Chwilę później znów niecelnie uderzył inny zawodnik klubu z Białegostoku. Zawodnicy Jagiellonii zdominowali poczynania na boisku, Lechici szukali swojej szansy poprzez grę z kontry.

Po trzydziestu minutach tempo zdecydowanie osłabło. Piłkarze obu mieli zapewne świadomość, że przed nimi ważne mecze w europejskich pucharach, a także początek rozgrywek ligowych. Nie zmienia to jednak faktu, że mecz zrobił się nudny. W 38. minucie Grzegorz Sandomierski pewnie złapał piłkę po płaskim uderzeniu Siegieja Kriwca. Podopieczni Jacka Zielińskiego jakby się przebudzili. W 41. minucie Z ostrego kąta soczyście uderzał Joel Tshibamba, jednak Sandomierski instynktownie odbił piłkę. Chwilę wcześniej dobrą okazję zmarnował Sławomir Peszko. Bramkarz Jagiellonii na wysokości zadania stanął także w 43. minucie, kiedy to uprzedził wychodzącego na czystą pozycję Mateusza Możdżenia.

Zdobywcy Pucharu Polski odpowiedzi minutę później. Po płaskim strzale Kamila Grosickiego z 20 metrów piłka znalazła się w rękach Jasmina Burica. Tuż przed przerwą strzelał jeszcze Możdżeń, ale i tym razem nie udało mu się pokonać Sandomierskiego.

Początek drugiej połowy był dość bezbarwny. Brakowało przebojowych akcji, efektownych strzałów. Zmiany zrobione w przerwie przez trenerów na wiele się nie zdały, bowiem widowisko było marnej jakości. Dopiero w 68. oglądaliśmy ładny strzał. Golkiper Lecha złapał piłkę po kąśliwym uderzeniu z dystansu Grosickiego. Wcześniej, w 51. minuciem anemiczny strzał z 15 metrów oddał Tshibamba i piłka poleciała obok słupka.

W kolejnej fazie meczu znów nic ciekawego się nie działo. Lechowi nie pomogło nawet pojawienie się na boisku Semira Stilica. Parę minut później do gry desygnowany został też Tomasz Frankowski. - Tomasz Frankowski najlepszy napastnik Polski - śpiewali kibice Jagiellonii. Jak się później okazało, ich słowa okazały się prorocze. W 77. minucie po rzucie rożnym niecelny strzał głową oddał Thiago Cionek. Gdy wydawało się, że losy starcia będą musiały rozstrzygnąć rzuty karne, Jagiellonia objęła prowadzenie. Jarosław Lato idealnie zacentrował do Frankowskiego, a ten oddał świetny strzał głową z 7 metrów.

W końcówce meczu zawodnicy z Białegostoku zmuszeni byli grać w dziesiątkę po tym jak urazu nabawił się Cionek, a limit zmian był już wykorzystany. Lechici rzucili się do ataku, ale nie zdołali już rozstrzygnąć losów pojedynku, mimo że dobre okazje mieli Bartosz Bosacki i przede wszystkim Joel Tshibamba.

Kolejorz bronił trofeum wywalczonego przed rokiem w Lubinie. Drużyna Jacka Zielińskiego, jako triumfator Pucharu Polski, pokonała wówczas w rzutach karnych ówczesnego mistrza naszego kraju, Wisłę Kraków. W regulaminowym czasie gry wtedy był remis 1:1. Tym razem zanosiło się na rzuty karne, ale ostatecznie lepsza okazała się Jagiellonia.

Lech Poznań - Jagiellonia Białystok 0:1 (0:0)

0:1 - Frankowski 83'

Składy:

Lech Poznań: Burić - Kikut, Bosacki, Djurdjević (17' Kamiński), Henriquez, Zapotoka (46' Mikołajczak), Wilk, Peszko (70' Stilić), Kriwiec, Możdżeń, Tshibamba.

Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Alexis, Skerla, Cionek, Hus, Grosicki, Grzyb, Hermes (46' Kascelan), Kupisz (75' Frankowski), Burkhardt, Trytko (46' Lato).

Żółte kartki: Kikut, Wilk, Możdżeń (Lech) oraz Kupisz, Kascelan, Sandomierski (Jagiellonia).

Sędzia: Marai Al-Awaji (Arabia Saudyjska).

Źródło artykułu: