Taka liczba widzów jak na spotkanie Warty jest dobrym rezultatem. Część z fanów przyszła oczywiście zobaczyć Stadion Miejski, który będzie jedną z aren Mistrzostw Europy, ale Zieloni liczą, że obecni kibice zostaną z Wartą i przyciągną następnych. - Chciałbym, żeby kibiców Warty było jeszcze więcej. Najpierw trzeba jednak zatrzymać tych, którzy są obecnie. Oni mogą przyciągnąć kolejnych fanów na nasze mecze - mówi Marek Czerniawski.
Trener Warty zdaje sobie sprawę, że wiele zależeć będzie od osiąganych wyników. Pierwsze spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem i bieżący tydzień minął pod znakiem poprawiania zgrania i skuteczności. W sobotę Zieloni zagrają z Odrą Wodzisław. - Tydzień zaczął się od obserwacji meczu Odry z Piastem. To spotkanie zupełnie Odrze nie wyszło. Zdajemy sobie sprawę, że przyjedzie do nas zmobilizowana po porażce. Odra w żaden sposób nie zareagowała na wydarzenia na boisku. Praktycznie nie stworzyła sobie żadnej sytuacji do zdobycia bramki. Z jednej strony napawa nas to optymizmem, bo gdyby powtórzyła taki mecz, to jesteśmy wstanie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę - opowiada szkoleniowiec Warty.
Mecz z wodzisławianami również zostanie rozegrany na Stadionie Miejskim. Jak do tego podchodzą zawodnicy Zielonych? Lepiej im się gra na większym obiekcie przy małym stopniu wypełnienia, czy jednak woleliby swój Ogródek? - Zdania są podzielone. Większość zawodników woli jednak grać tutaj, gdzie jest magia stadionu. Na pewno trzeba się trochę przestawić. W pierwszej połowie meczu z Niecieczą zawodnicy czuli się jak na sparingu, bo atakowali na bramkę, gdzie trybuna była pusta. Dobra gra zaczęła się w drugiej połowie - dodaje Czerniawski.
W bieżącym sezonie szkoleniowiec poznaniaków musi korzystać z kilku juniorów. Najbliższy składu jest Adrian Laskowski, ale na treningach świetnie spisuje się również Mateusz Świergiel. W meczu z Termaliką wszedł na boisko w 90. minucie, co było dla niego debiutem w seniorskiej piłce. Dlaczego nie wszedł na boisko wcześniej? - Akurat była taka sytuacja w meczu, że zawodnicy występujący na jego pozycjach grali bardzo dobre spotkanie i ich zmiana nie byłaby właściwa. Mateusz ma niespełna 19 lat i na pewno przyjdzie na niego czas, bo sygnalizuje swoją wysoką formę. Jest to chłopak z olbrzymim sercem do gry mimo niskiego wzrostu. Zostawia na boisku dużo zdrowia i cały czas o nim pamiętam. Jeśli będzie możliwość jego pokazania, to na pewno zobaczymy go na boisku - wyjaśnia trener.
Do zdrowia wrócił Abraham Loliga, który dysponuje sporym potencjałem, ale ma problem z odpowiednią mobilizacją. Jego przyszłość w drużynie zależy od wykazywanego zaangażowania. - Na bieżąco badam jego wszystkie wyniki badań lekarskich. Jestem w stałym kontakcie z lekarzem. Na dobrą grę zawodnika składa się całokształt. Wraz z umiejętnościami, których nie podważamy musi iść zaangażowanie i serce do gry. Będziemy z nim rozmawiać. Albo da z siebie wszystko, albo nie będzie miał miejsca w kadrze na żaden mecz - zakończył Marek Czerniawski.