Mateusz Dębowicz: Za nami pierwszy mecz tego sezonu na Oporowskiej. Jak się panu podobało spotkanie z Jagiellonią?
Adam Matysek: Pierwszy mecz to zawsze w sumie jedna wielka niewiadoma. Trenerzy i zawodnicy nie wiedzą dokładnie, w jakim miejscu stoją. Nie ma jednak na razie co oceniać drużyn, bo na to przyjdzie czas po kolejnych spotkaniach. W mojej opinii Śląsk zasłużył na zwycięstwo, bo końcówka należała do nich, a w dodatku stworzyli 3,4 bardzo dobre sytuacje. Może ten remis, patrząc na sytuacje gospodarzy, nie jest zbyt sprawiedliwy, ale Jagiellonia grając nawet w 10 dążyła do zdobycia bramki na wyjeździe i to było fajne i ciekawe. Zobaczymy co będzie w kolejnych meczach.
W Śląsku zadebiutowało trzech nowych piłkarzy i zaprezentowali się całkiem nieźle.
- Sobota był bardzo aktywny i jeżeli utrzyma tę formę to Śląsk będzie miał z niego w najbliższym czasie sporą pociechę. Diaz trochę za mało pracował dla drużyny. U Kaźmierczaka widać było dużą rutynę. Potrzebują jednak trochę czasu na zgranie z drużyną, bo treningi i sparingi to nie to samo co liga.
Jaga szanse na zwycięstwo straciła wraz z kartką dla Norambueny. Nie sądzi pan, że sędzia trochę pośpieszył się z wyrzuceniem obrońcy gości?
- W ogóle poziom sędziowania był bardzo słaby. Sędziowie nie czuli gry, zwłaszcza liniowy, który w ogóle nie wiedział co się dzieje. Wydaje mi się, że był faul, ale czy na czerwoną to trudno powiedzieć. Powtórzę jednak, że największym problemem był brak czucia gry przez arbitra.
Niedługo start Bundesligi, a pan zamiast w Norymberdze, ogląda mecz we Wrocławiu. Szuka pan piłkarzy do klubu?
- Ten mój przyjazd był trochę wymuszony. W piątek wróciliśmy z obozu w Austrii, w sobotę był trening, ale postanowiłem wykorzystać pobyt we Wrocławiu i zobaczyć po wielu latach Śląska w akcji. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem ich mecz na żywo, bo na stadionie byłem podczas spotkania ze Słowenią. Niestety nie mogę bywać zbyt często, bo rozgrywki się pokrywają i nawet gdy są przerwy na reprezentację to przecież liga polska też nie gra.
Jakie są cele klubu na nadchodzący sezon?
- Pieczemy małe bułeczki i znowu będziemy się ponownie starali utrzymać w lidze, bo pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Budżet jest jaki jest i raczej nie pozwoli nam na walkę o puchary europejskie. Mamy młody i ciekawy zespół i on także potrzebuje czasu na zgranie. Mamy pięciu nowych piłkarzy, którzy prawdopodobnie zagrają w meczu pucharowym za tydzień, bo zaczynamy Pucharem Niemiec i też trzeba pracować nad zrozumieniem w drużynie. Ostatnio po dobrej grze zdecydowanie wygraliśmy 3:0 sparing z Duisburgiem. Szkoda, że jak co roku w drużynie zaszło wiele zmian i to jest nasz problem. Obecny trener wykonuje dobrą pracę, ale potrzebuje trochę czasu, żeby zespół się zgrał.
Ktoś z tego spotkania nadawałby się do Bundesligi?
- Trudno oceniać zawodnika po jednym spotkaniu, zwłaszcza pierwszym w sezonie. Od dawno obserwuję jednak polską ligę i mam o niej wiele informacji. Na pewno w naszym kraju jest kilku ciekawych zawodników. Problemem może być jednak tempo gry, bo dzisiaj było ono wolne, co mi się nie podobało. Obserwując zachód widać, że tam gra się szybciej i ta różnica jest wyraźna.
Polska ekstraklasa zaczyna się ciekawie - remisy Lecha, Jagiellonii, Ruchu. Wisła skompromitowała się w pucharach. Pokusi się pan o prognozy co do mistrza i spadkowiczów?
- Mimo wszystko uważam, że trójka Lech, Legia, Wisła będzie nadawać ton rozgrywkom. Reszta będzie próbowała szukać szansy na jak najwyższe miejsce w tabeli. Liga jest na tyle wyrównana, że może jednak zdarzyć się, że jakaś czwarta drużyna dołączy do liderów. Zobaczymy po kilku kolejkach. Trudno na razie ocenić kto spadnie, a kto się utrzyma. Takie prognozy w tym momencie byłyby trochę na wyrost.
Jeszcze niedawno zachwycaliśmy się "polską szkołą bramkarzy", tymczasem w polskich klubach na początku sezonu numerami jeden są w dużej mierze obcokrajowcy. Wykreowaliśmy jakiś mit bez potwierdzenia?
- Nie sądzę. Moim zdaniem młodzi zawodnicy trochę za szybko wyjeżdżają za granicę. Oprócz Artura Boruca tak naprawdę żaden z nich nie stał się na stałe podstawowym bramkarzem w swoim klubie na zachodzie. W tym jest problem. Ciekawy jest bramkarz Jagiellonii. Dzisiaj w sumie wybronił im mecz. Ta nasza szkoła jest dobra, bo mamy ciekawych chłopców. Zobaczymy co z nich będzie w przyszłości. Oni muszą regularnie grać, a nie wyjeżdżać w wieku 16 lat. Póki co niewielu przyniosło to coś dobrego.
W środę gramy z Kamerunem. Podoba się panu kierunek, w jakim zmierza nasza kadra?
- Trener obecnie ma czas na próbowanie i najważniejsze jest to, że go dostał. W 2012 będzie można wszystko zweryfikować i to będzie decydujący o ocenie moment. Póki co trener może próbować. Z tego co widzę od kilku lat to nie ma jednak zbyt wielu odpowiednich piłkarzy w naszym kraju. To może być spory problem na EURO, bo nie chce mi się wierzyć, że nagle pojawi się 10 nowych piłkarzy, bo w 2,3 uwierzę. Najlepiej na te sytuację zaradziłyby występy w pucharach, bo tam nasi piłkarze mieliby pole do popisu i sprawdzenia się, a tego im brakuje.
Czyli co? Szukać piłkarzy o polskich korzeniach?
- Niemcy poszli tą drogą kilkanaście lat temu i dzisiaj widać tego efekty, bo przecież ich reprezentacji ton nadają piłkarze obcego pochodzenia. Jeżeli są jakieś plany wobec konkretnego zawodnika to należy to robić po cichu i nie upubliczniać tego. To przynosi tylko szkody dla piłkarza, który może się jeszcze wahać, jego klubu i całą masę innych rzeczy. Jeżeli chodzi o media to ten szum mi się nie podoba. Ta droga nie jest zła, ale trzeba starać się o dobrych piłkarzy.