Nowi w Śląsku nie zawiedli

Spotkanie z Jagiellonią Białystok było dla trzech nowych piłkarzy Śląska pierwszą okazją, by zaprezentować się wrocławskiej publiczności w meczu ligowym. Zarówno Waldemar Sobota, Omar Cristian Diaz, jak i Przemysław Kaźmierczak nie zawiedli i po inauguracji sezonu Ryszard Tarasiewicz mógł być zadowolony z nowych nabytków. - Widać, że każdy z nich wniósł do naszej gry coś pozytywnego - stwierdził po zakończeniu spotkania Vuk Sotirovic.

To było bardzo dobre okienko transferowe w wykonaniu Śląska, który w poprzedniej rundzie momentami wręcz katował swoich fanów schematyczną grą w ofensywie. Ten problem w tej rundzie ma odejść do przeszłości dzięki tercetowi Diaz, Sobota, Łukasz Gikiewicz (niedzielny mecz oglądał z trybun), który dołączył do cenionego na Oporowskiej SotirovicIa. W debiutanckim spotkaniu nikt z nich wprawdzie gola nie strzelił, ale i tak pozostawili po sobie dobre wrażenie.

- Widzieliśmy jaki potencjał ma Diaz i jak niekonwencjonalny jest to zawodnik. Wystarczy przypomnieć sobie ten lob w poprzeczkę. Nie każdy zawodnik by się tak zachował - chwalił na pomeczowej konferencji swojego nowego podopiecznego Ryszard Tarasiewicz. Argentyńczyk przychodził do Śląska w glorii dwukrotnego króla strzelców ligi boliwijskiej i już pierwszym spotkaniem udowodnił, że ma nos do szukania okazji. Dodatkowo zaimponował techniką przy wspomnianej próbie uderzenia z dystansu. Mimo to gola w debiucie nie strzelił. - Oscarowi dzisiaj się nie udało, ale wierzę, że jesienią jeszcze wiele razy da nam powody do radości - mówił o występie kolegi Sebasian Mila. Mniej entuzjastycznie grę napastnika wrocławian ocenił Adam Matysek. - Trochę mało pracował dla drużyny - stwierdził były reprezentacyjny golkiper.

Kolejnym problemem z Argentyńczykiem jest bariera językowa, ponieważ Diaz posługuje się wyłącznie językiem hiszpańskim. - W klubie tylko dwie osoby potrafią mówić po hiszpańsku - narzekał Piotr Ćwielong, który dodał: - Ale na boisku nie jest źle, bo to dobry piłkarz. Największe znaczenie może mieć to w kontekście partnerującego mu w ataku Sotirovicia. - Współpraca układa nam się nieźle, ale problemem jest bariera językowa. Liczę, że w najbliższym czasie się to zmieni, bo z Jagą było parę takich momentów, że krzyknąłem mu coś, a on nie rozumiał - stwierdził Serb i dodał z uśmiechem: - Na razie rozumiemy się bez słów. Podobny problem z nowym kolegą ma Waldemar Sobota. - Mieszkamy blisko siebie, ale i tak ciężko o jakiś większy kontakt - powiedział. Argentyńczyk od poniedziałku pobiera jednak lekcje polskiego, więc jest szansa, że w najbliższym czasie piłkarzom Śląska uda się znaleźć z nim wspólny język.

Waldemar Sobota przyszedł na Oporowską z nowego klubu partnerskiego wrocławian - MKS-u Kluczbork. Na młodego skrzydłowego chrapkę dwa sezony temu miała Odra Opole. Później mówiło się o przenosinach do Górnika Zabrze. W końcu piłkarz trafił na Oporowską i z miejsca swoją aktywnością w meczu z Jagiellonią zaskarbił sobie sympatię fanów WKS-u. - Zagrał tak jak przypuszczałem i się spodziewałem. Jego zmiana arytmia, przyspieszenie i dobra technika potwierdziły tylko to, co wiedzieliśmy patrząc jak gra w I lidze. Okazało się, że w ekstraklasie może pokazywać te same umiejętności - komplementował go trener Tarasiewicz. Sam zawodnik stwierdził tylko: - W debiucie chciałem zaprezentować się z jak najlepszej strony. Myślę, że zagrałem choć trochę tak jak zakładałem i nie wyglądało to fatalnie.

Trochę pretensji w trakcie meczu miał do niego jedynie Sotirovic - Mógł mi zgrać i bym był sam, ale trudno. To nic takiego, zwykłe zachowanie na boisku - uciął Serb, pytany o to zdarzenie po spotkaniu.

Ostatnim z niedzielnych debiutantów był Przemysław Kaźmierczak, który po przygodach w lidze portugalskiej i angielskiej wrócił - podobnie jak parę innych gwiazd - na nasze boiska. W środku pola ma zastąpić coraz starszego Dariusza Sztylkę i zabezpieczać Sebastiana Milę. Ten ma być bardziej ofensywnym z dwójki środkowych pomocników. - W polskiej lidze nie ma drugiego takiego defensywnego pomocnika jak on – zachwalał nowego kolegę z formacji kapitan WKS-u i dodał: - To bardzo dobry i doświadczony piłkarz, dlatego cieszę, że mam przyjemność z nim grać. W superlatywach o byłym graczu Boavisty i FC Porto wypowiadał się również Ryszard Tarasiewicz. - Kaźmierczak pełni niewdzięczną rolę defensywnego pomocnika i miał dzisiaj dużo pracy. Wygrał praktycznie każdy pojedynek główkowy w środku pola - stwierdził opiekun Śląska.

Listę letnich nabytków wrocławian zamyka Łukasz Gikiewicz, który mecz z Jagiellonią obejrzał z trybun. W założeniu ma być zmiennikiem dla pary Diaz - Sotirovic.

Komentarze (0)