Drużyna, która ma tymczasowego trenera pokazała naszym piłkarzom jak się gra w piłkę nożną. Polacy, prowadzeni przez Franciszka Smudę przegrali z Kamerunem 0:3.
Zawodnicy z Afryki zaprezentowali radosny, techniczny futbol. Gdy ruszali do ataku, ich akcje nabierały polotu, a naszym obrońcom serce stawało w gardle. Gdy na boisku przebywał jeszcze Samuel Eto'o dopiero było to widoczne. To piłkarz światowej klasy, a naszym reprezentantom "trochę" do niego jeszcze brakuje.
W Szczecinie na medal spisali się tylko kibice biało-czerwonych. Za swoją reprezentacją przybyli także fani Kamerunu. Patrząc na nich można było poczuć się na jak na Pucharze Narodów Afryki. Rozśpiewani, roztańczeni, przyjaźnie nastawieni. Z chęcią robili sobie zdjęcia z naszymi kibicami, z chęcią rozmawiali.
Zawodnicy z Kamerunu także po meczu wyglądali zupełnie inaczej niż nasi reprezentanci. Nie śpieszyli się z udaniem się do autokaru, aż w końcu całą grupą wyszli z szatni.
Wszyscy byli uśmiechnięci, nieśli ze sobą radio, z którego na cały głos płynęły afrykańskie rytmy. W tym czasie większość kadrowiczów Smudy siedziała już w autokarze ze słuchawkami na uszach.
Piłką nożną można się cieszyć i pokazał to zespół Kamerunu. Było tak przed, po i w tracie meczu. Nieposkromione Lwy w Szczecinie były atrakcją. Nic im to nie przeszkadzało, że wzrok skupia się na nich. Także powracający z konferencji prasowej Eto'o z każdym chętnym zrobił sobie zdjęcie. Gwiazdorstwa nie było.
A kiedy my zobaczymy roześmianych od ucha do ucha naszych reprezentantów? Po meczu w Łodzi z Ukrainą? Czy przyjdzie nam jeszcze poczekać? W razie czego po starciu z naszymi wschodnimi sąsiadami rywalizować będziemy z Australią.