Przede wszystkim skupić się na sobie - rozmowa z Wojciechem Szymankiem, obrońcą Widzewa Łódź

W najbliższą sobotę na stadionie przy al. Piłsudskiego drużyna Widzewa podejmie zespół Białej Gwiazdy prowadzony przez Tomasza Kulawika. W linii obrony gospodarzy można spodziewać się Wojciecha Szymanka, który od pierwszej kolejki gra na boiskach ekstraklasy całe spotkania, a wszystko kosztem Jarosława Bieniuka, który jak dotąd nie doczekał się nawet minuty występów w bieżącym sezonie. Obrońca Widzewa w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl odniósł się do obecnej sytuacji Widzewa w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Bartosz Koczorowicz: W pierwszych dwóch meczach Ekstraklasy wystąpiłeś od pierwszego gwizdka i grałeś przez 90 minut. Czy odczuwasz, że trener obdarza cię dużym zaufaniem? Filar defensywy to odpowiedzialna funkcja w drużynie.

Wojciech Szymanek: Przede wszystkim czuję zaufanie do samego siebie, ponieważ dobrze przepracowałem okres przygotowawczy, więc myślę, że dlatego gram w pierwszym składzie. Jednak o decyzje personalne należy zapytać trenera, bo to on decyduje o wyjściowej jedenastce na najbliższy mecz. Zgadzam się, że pozycja na środku obrony jest newralgiczna, gdyż nawet pół błędu powoduje sytuację, w której zespół może stracić bramkę. Taka jest piłka nożna, która jest grą błędów, więc nie należy się przejmować, tylko starać się zagrać dobre zawody.

Wróćmy jeszcze do ostatniego meczu z Koroną. Jak to spotkanie wyglądało z perspektywy boiska? Kto był najgroźniejszy w drużynie z Kielc?

- Można powiedzieć, że gra była bardzo szarpana. Na początku spotkania osiągnęliśmy przewagę, by ją stracić na korzyść gospodarzy, przez co Korona strzeliła bramkę. Podobnie było przez całe spotkanie. Raz przeważaliśmy my, raz kielczanie. Najgroźniejszy w tym meczu był atak, a zwłaszcza Andrzej Niedzielan, który miał swoją okazję do strzelenia gola i niestety ją wykorzystał.

Wisła przyjeżdża do Łodzi podrażniona porażką z chorzowskim Ruchem, a dobitnie potwierdzają to słowa Macieja Żurawskiego, który po meczu na Cichej powiedział, że piłkarze Białej Gwiazdy to "banda nieodpowiedzialnych ludzi, a nie piłkarzy". Jakie jest nastawienie Widzewa do tego spotkania?

- Oczywiście jesteśmy nastawieni bojowo do meczu z Wisłą. Chcemy walczyć w każdym meczu o pełną pulę, dlatego zdecydowanie interesuje nas zwycięstwo. Nie patrzymy na to co Wisła zaprezentowała w ostatnim spotkaniu, ponieważ dobra dyspozycja dnia oraz niekiedy piłkarskie szczęście mogą przytrafić się w każdym momencie. Musimy być skoncentrowani przez cały okres gry, a przede wszystkim skupić się na sobie.

W meczu z Koroną otrzymaliście 5 żółtych kartek. Czy jest to efekt agresywnej taktyki trenera, czy po prostu próba ratowania wyniku przed nieco chaotycznymi aczkolwiek groźnymi atakami kielczan?

- Absolutnie nie ma żadnych wytycznych od trenera co do takiej gry. Oczywiście gramy po męsku, twardo w obronie, ale w miarę możliwości staramy się nie faulować. Niestety wystarczy nie trafić w piłkę, tylko w zawodnika i żółta kartka gotowa. Na pewno nie wynika to z taktyki trenera, ale z faktu, iż bardzo zależy nam na dobrym wyniku, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego o co gramy.

19 kwietnia 2002 roku strzeliłeś swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. Była to bramka przeciwko Wiśle Kraków, kiedy grałeś w Polonii Warszawa. Czy możemy liczyć na powtórkę takiej sytuacji?

- Pamiętam tamto spotkanie doskonale, ale nie skończyło się ono dla nas najlepiej, gdyż przegraliśmy (1:4 - przyp. red.). Zdecydowanie wolałbym nie strzelić bramki, ale żeby drużyna wygrała mecz. Być może jednak nadarzy się okazja przy stałych fragmentach gry, gdzie pojawiam się pod bramką przeciwnika. Wszystko jest możliwe.

Po meczu z Wisłą czeka Was spotkanie z Polonią Warszawa - klubem, w którym zaczynałeś karierę seniorską i spędziłeś w nim wiele lat. Jednak jest to nieco inna drużyna, niż ta którą opuszczałeś w 2006 roku.

- Kiedy odchodziłem z Polonii spadaliśmy do drugiej ligi. Obecna sytuacja na Konwiktorskiej jest znacznie lepsza niż podczas okresu, kiedy byłem tam zawodnikiem. Wyremontowano stadion, właścicielem jest człowiek, który na wzmocnienia nie szczędzi pieniędzy. Można powiedzieć nawet, że jest polskim Abramowiczem. Chciałbym jednak dodać, że piłka nożna jest nieprzewidywalna i na pewno nie położymy się przed Polonią. Każdy jest do pokonania, o czym świadczy chociażby postawa Ruchu w meczu Wisłą.

Początek terminarza dla Widzewa jest trudny, jednak we wrześniu czekają już was mecze z teoretycznie słabszymi rywalami. Czy uważasz, że Widzew po dobrym początku ma szanse na ugruntowanie swojej pozycji w górnej części tabeli?

- Nie zgadzam się, że będą to spotkania ze słabszymi przeciwnikami. W ekstraklasie nie ma słabych drużyn. W każdym meczu trzeba zagrać na 100 procent zaangażowania. Bywa przecież, że drużyna, która nie wygląda imponująco personalnie prezentuje się dużo lepiej od klubów, które całkiem niedawno walczyły o najwyższe trofea. Nie spodziewam się łatwych meczów w tym sezonie, ale uważam, że jesteśmy w stanie wygrywać.

Jaki obstawiasz rezultat sobotniego meczu z Wisłą?

- (śmiech) Nie typuję wyników spotkań, ponieważ mi to nie wychodzi. Na obozie we Wronkach bawiliśmy się z kolegami z zespołu w obstawianie rezultatów meczów mistrzostw świata i za każdym razem drużyna, której kibicowałem, przegrywała. Jestem więc zupełnym przeciwieństwem ośmiornicy Paula. Mogę jedynie powiedzieć, że naszym celem w sobotę jest zdobycie trzech punktów.

Komentarze (0)