Krzysztof Pawlak (GKP Gorzów Wielkopolski): - Wiedzieliśmy, że zespół gospodarzy położy wszystko na szalę żeby wygrać z nami. Tak też się zaczęło, trochę niefrasobliwości i szybko straciliśmy bramkę. Szczęście, że szybko udało się oddać. Wiedzieliśmy jak gra Nieciecza. Odnośnikiem dla nas nie było 0:5 z Podbeskidziem, gdyż znamy wartość Podbeskidzia. Analizowaliśmy grę gry przegrywali na wyjazdach, czy remisowali z Wartą i to był odnośnik. Mieliśmy problemy ze składem, bo przy tak grającej Niecieczy, nieobecność Grochowskiego, który ma ponad 1,90 m wzrostu, na pewno nam nie pomogło, bo musieli zagrać zawodnicy o innych predyspozycjach. Wygraliśmy, ale Matka Boska chyba siedziała na poprzeczce. Cieszy nas to zwycięstwo, gdyż teren na południu nie za bardzo nam odpowiada, bowiem dwa tygodnie temu zagraliśmy bardzo słabe spotkanie w Stróżach. Chcę przekazać trenerowi Jałosze słowa otuchy, żeby się nie załamywał tą porażkę, gdyż z tą grą ten zespół jeszcze wiele punktów zdobędzie.
Marcin Jałocha (Termalica Bruk-Bet Nieciecza): - Kolejny mecz kiedy prowadzimy 1:0 a przegrywamy. Prowadziliśmy od 3. minuty, lepszego początku być nie mogło. Nie wiem czy ten gol tak podziałał na naszych zawodników, że straciliśmy dwie bramki. Przeciwnik oddał dwa strzały w światło bramki i zdobył dwa gole. Robiliśmy co w naszej mocy żeby wygrać to spotkanie, ale niestety po raz kolejny tracimy frajerskie bramki. W takich warunkach trudno o dobry rezultat, chociaż walczyliśmy do końca. W końcówce zabrakło nam szczęścia, była poprzeczka mogło być 2:2 a później nawet 3:2 i to my byśmy się cieszyli ze zwycięstwa. Piąty mecz, czwarta porażka, czas coś zmienić...