Zabrzańsko-chorzowska derbowa kontrowersja. Kto ma rację?

Niedzielne 93. Wielkie Derby Śląska zakończyły się zwycięstwem Górnika, który pokonał Ruch 1:0 (0:0) po niezwykłej urody bramce Mariusza Magiery w 82 minucie gry. Akcja bramkowa wywołała wiele emocji, szczególnie w obozie Niebieskich, którzy uważali, że Górnik nie powinien otrzymać w tej sytuacji rzutu wolnego.

Marcin Ziach
Marcin Ziach

Niedzielne Wielkie Derby Śląska trudno nazwać piłkarskim widowiskiem na najwyższym poziomie, ale dla koneserów futbolu taktycznego było to podręcznikowe widowisko. Obie drużyny grały walecznie i ambitnie, zważając przy tym na to, by nie popełnić błędu w defensywie, który może być brzemienny w skutkach.

Kiedy wydawało się, że 93. w historii starcie 14-krotnych mistrzów Polski zakończy się bezbramkowym remisem w 80 minucie doszło do kontrowersyjnej sytuacji na 25. metrze od bramki Krzysztofa Pilarza. Piłkę po zagraniu od Adriana Świątka próbował przyjmować Tomasz Zahorski, a agresywnie napastnika Górnika naciskał stoper Ruchu Rafał Grodzicki. W opinii arbitra obrońca chorzowian interweniował zbyt ostro i kiedy spowodował upadek „Zahora” ten podyktował dla zabrzan rzut wolny, który pięknym strzałem na bramkę zamienił Mariusz Magiera.

Po meczu zawodnicy Niebieskich byli zdegustowali decyzją sędziego, podważając jej słuszność. Najwięcej do powiedzenia na ten temat miał drugi ze stoperów Ruchu, Maciej Sadlok, w opinii którego w sytuacji bramkowej o żadnym faulu nie mogło być mowy.

- Nie rozumiem dlaczego sędzia pozwala na ostrą grę z obu stron przez całe spotkanie, a w samej końcówce meczu podejmuje decyzję, która jak się okazuje miała kluczowy wpływ na wynik spotkania. Jak dla mnie była to walka bark w bark, Zahorski oczywiście sobie piłkę podbił, ale była to stykowa sytuacja i obaj stali w jednej linii. Z tego co wiem takich fauli się nie gwiżdże, bo była to normalna walka o pozycję - argumentował po meczu 21-letni obrońca Ruchu.

Zgoła inna opinia była faulowanego w tej sytuacji Zahorskiego, który nie miał wątpliwości, że zagranie Grodzickiego wykraczało poza przepisy i sędzia słusznie odgwizdał w tej sytuacji przewinienie defensora Niebieskich.

- Jak dla mnie faul był ewidentny. Obrońca zagrał bardzo agresywnym kryciem i spowodował mój upadek, podczas gdy nie miał szans dojścia do piłki. Wydaje mi się, że prze zawodników Ruchu przemawia rozgoryczenie. Gdyby po tym rzucie wolnym nie padła bramka na pewno żaden z zawodników rywala by się o tej sytuacji nawet nie wypowiedział. Piłka jednak wpadła do siatki i teraz chorzowianie szukają dziury w całym - ocenił rosły napastnik Górnika.

Przypomnijmy, że nie jest to ostatnia tego typu derbowa kontrowersja przy Roosevelta. W sezonie 2007/08 Górnik pokonał Ruch 1:0 (1:0) po bramce Tomasza Hajto z rzutu karnego. Wcześniej, za rzekomy faul w polu karnym na Dawidzie Jarce czerwoną kartkę zobaczył golkiper Niebieskich, Robert Mioduszewski. Jak się jednak potem okazało przewinienia bramkarza Ruchu na napastniku Górnika nie było i kartka dla zawodnika chorzowian została anulowana. Wynik jednak poszedł w świat.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×