Robert Podoliński (trener Znicza Pruszków): Przede wszystkim gratuluje trenerowi i zespołowi Stali. W moim odczuciu byliśmy stroną dominującą. Jak gra Stal wiedzieliśmy, niczym nas nie zaskoczyli. Byli bardzo skuteczni. Stałe fragmenty naprawdę gry mieli bardzo dobrze przygotowane, piłka była bita w światło bramki. Grali skutecznie, bardzo groźnie z kontrataku. Spodziewaliśmy się trochę bardziej otwartej gry, ale wyszło jak wyszło. Niestety pechowo straciliśmy bramkę i wyjeżdżamy ze Stalowej Woli bez punktu.
Sławomir Adamus (trener stali Stalowa Wola): Coraz więcej tego uśmiechu na twarzy, bo na pewno jest się z czego cieszyć. Na razie mamy taki pomysł na granie jaki mamy. Nie stać nas jeszcze na takie hurra ataki, żebyśmy kogoś tłamsili czy atakowali. Zagęszczamy środek, próbujemy wyprowadzenia akcji. Na tą chwilę pomału nam się to udaje. Trzeba naprawdę podziękować chłopakom, bo z boku może i Znicz optycznie miał przewagę, był więcej przy piłce, ale jakbyśmy tak popatrzyli chłodnym okiem na sytuacje które sobie stworzyliśmy to ja ze strony Znicza nie widziałem takich setek, a myślę, że z naszej strony o takie dwie jeszcze można było się pokusić. Zabrakło dokładności, bramkarz był na posterunku. Po to on jest. Bałem się o fizyczne przygotowanie drużyny, ale skądś mają to zdrowie. Nie wiem skąd - muszę to przyznać, bo ten okres co trenowaliśmy przed ligą to była herezja, a oni biegają. Muszę im naprawdę podziękować. Pełen szacun dla nich.