Po raz trzeci - relacja z meczu Ruch Chorzów - Legia Warszawa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po raz trzeci w 2010 roku piłkarze Legii zostali pokonani przy Cichej. Wcześniej Ruch ograł piłkarzy ze stolicy w lidze i Pucharze Polski, gdzie zwyciężał 1:0. Taki sam wynik chorzowianie powtórzyli w niedzielne popołudnie.

W tym artykule dowiesz się o:

Zgodnie z oczekiwaniami obydwa zespoły przystąpiły do ligowego meczu po dwutygodniowej przerwie z kilkoma zmianami. W Ruchu zabrakło kontuzjowanego Grzegorza Bronowickiego, którego zastąpił na boku defensywy Maciej Sadlok. Na stoperze reprezentanta zmienił z kolei Piotr Stawarczyk. W zespole gości po raz pierwszy w sezonie zaprezentował się wracający po kontuzji Jakub Rzeźniczak. W ataku szansę od pierwszej minuty dostał Bruno Mezenga.

Już pierwsza akcja mogła przynieść Legii prowadzenie. Prawą stroną uciekł defensywie Niebieskich, aktywny w pierwszych minutach, Manu i jego strzał z kilku metrów obronił Krzysztof Pilarz. To była najlepsza okazja gości przed przerwą.

Przez pierwsze pół godziny obydwa zespoły starały się atakować i dominować nad rywalem, ale przewaga jednej bądź drugiej drużyny nie przekładała się na sytuacje bramkowe. Ruch stworzył sobie dobrą szansę w 13 minucie, gdy po dokładnym dograniu z lewej strony Marcina Zająca Michał Pulkowski strzelił ponad bramką z ośmiu metrów.

Im dłużej trwała pierwsza odsłona, tym atmosfera meczu robiła się coraz bardziej senna. Liczna grupa fanów Legii nie dopingowała swoich ulubieńców, a kibice Ruchu z każdą minutą coraz ciszej wspierali swoich pupili.

Wszystko zmieniło się w 29 minucie. Piłkę w okolicach szesnastego metra otrzymał od Sebastiana Olsara Wojciech Grzyb, który strzelił technicznie na bramkę Marijana Antolovicia. Piłka minęła golkipera z Łazienkowskiej i wtoczyła się tuż przy słupku do siatki. - Przyznam, że nie trafiłem w nią czysto. Może gdybym lepiej uderzył, to bramkarz by ten strzał obronił - uśmiechał się strzelec gola, który za ściągnięcie koszulki po bramce został ukarany żółtą kartką.

Zdobyty przez podopiecznych Waldemara Fornalika gol zmusił Legionistów do zdecydowanego ataku. Jednak próby drużyny Macieja Skorży były chaotyczne. Bliżej drugiego trafienia byli Niebiescy. Jednak dobrze zapowiadające się akcje kończyły się niecelnymi strzałami. Najbliżej szczęścia był Grzyb, który po szarży z ostrego kąta trafił w boczną siatkę Antolovicia.

W ostatnich minutach pierwszej połowy goście uzyskali optyczną przewagę, ale Ruch dobrze się bronił. Druga odsłona, do której Wojskowi przystąpili z dwoma zmianami w składzie, rozpoczęła się od doskonałej okazji Grzyba. Pomocnik Niebieskich, po świetnym dograniu Pulkowskiego znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale nie potrafił pokonać Antolovicia.

Po przerwie Legioniści prezentowali się lepiej niż w pierwszej odsłonie. Goście dążyli do wyrównania, ale nie potrafili poważniej zagrozić bramce Pilarza. Po godzinie gry w końcu odezwali się fani gości. To zmobilizowało kibiców Ruchu do głośniejszego dopingu i wreszcie na stadionie przy Cichej można było poczuć atmosferę piłkarskiego święta.

W 63 minucie kapitalnym uderzeniem z 30 metrów popisał się Marcin Malinowski. Bomba pomocnika Ruchu leciała tuż pod poprzeczkę, ale Antolović sparował piłkę na róg. Siedem minut później Legia straciła piłkarza. Jakub Rzeźniczak niepotrzebnie ostro zaatakował wprowadzonego chwilę wcześniej na boisko Łukasza Janoszkę i musiał opuścić boisko za drugą żółtą kartkę. - Jego zachowanie było karygodne - grzmiał po spotkaniu Skorża.

Mimo osłabienia Legia prezentowała się z każdą minutą coraz lepiej. Niebiescy cofnęli się na własną połowę i nie potrafili wyprowadzić groźnej kontry. W 77 minucie dobrze prowadzący zawody Paweł Gil pomylił się nie dyktując dla gości rzutu karnego. W polu karnym Ruchu padł Jakub Wawrzyniak, ale sędzia nie dopatrzył się w tym zagraniu faulu.

W ostatnich minutach Niebiescy umiejętnie się bronili, kradnąc cenne sekundy i dowieźli wygraną do końca. Było to trzecie z rzędu ligowe zwycięstwo Ruchu przy Cichej nad Legią. Za każdym razem chorzowianie wygrywali 1:0. - Szkoda, że w Warszawie nam tak dobrze nie idzie - martwił się Waldemar Fornalik.

Ruch Chorzów - Legia Warszawa 1:0 (1:0)

1:0 - Grzyb 29'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Pulkowski (62' Lisowski), Malinowski, Straka, Zając (78' Jankowski) - Olszar (69' Janoszka).

Legia Warszawa: Antolović - Rzeźniczak, Jędrzejczyk, Choto, Wawrzyniak - Manu, Vrdoljak, Iwański (88' Giza), Borysiuk (46' Cabral), Rybus (46' Kucharczyk) - Mezenga.

Żółte kartki: Grzyb, Grodzicki (Ruch) - Choto, Rzeźniczak (Legia).

Czerwona kartka: Rzeźniczak /70' za drugą żółtą/

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Widzów: 7 500.

Oceny drużyn:

Ruch Chorzów: 3,5 - Kolejny raz faworyt wraca z Cichej bez punktów. Ruch bez skrupułów wykorzystał słabość rywala. Notę Niebieskim obniża słaba skuteczność, która spowodowała, że w końcówce chorzowianie musieli drżeć o wynik.

Legia Warszawa: 2,0 - Za pierwszą połowę "pała", za drugą dostateczny, czyli średnia dopuszczająca. Czy taką Legię mieliśmy oglądać jesienią? - Na co wydano miliony? - w pewnym momencie zapytał ktoś na trybunie przy Cichej.

Źródło artykułu: