Pomocnik Piasta: W końcu ruszyliśmy z miejsca

Po czterech remisach z rzędu w końcu wygrali, ale piłkarze Piasta Gliwice zdają sobie sprawę z tego, że ich gra nadal nie wygląda tak, jak wyglądać powinna. Podopieczni Marcina Brosza w Ząbkach rozegrali słabe zawody i gdyby nie uśmiechnęło się do nich szczęście, wracaliby do Gliwic w zupełnie innych nastrojach.

Po ostatnich meczach atmosfera w zespole z Okrzei najlepsza nie była. Gliwiczanie nie przegrywali, ale remisy niewiele im dawały. Cztery punkty w czterech spotkaniach to było zdecydowanie za mało, jak na drużynę, która myśli o powrocie do ekstraklasy. - W końcu ruszyliśmy z miejsca - powiedział po wygranym meczu w Ząbkach Paweł Gamla. - Po tylu remisach z rzędu najlepiej się nie czuliśmy. Niby nie przegrywaliśmy, ale atmosfera w szatni za dobra nie była. Wiedzieliśmy, że musimy zacząć grać lepiej, a przede wszystkim poprawić skuteczność.

Cel udało się osiągnąć, chociaż zwycięstwo nad Dolcanem łatwo im wcale nie przyszło. Piast do 81. minuty przegrywał w Ząbkach 0:1. Zdołał jednak zdobyć dwa gole i to on zgarnął pełną pulę w tej konfrontacji. - Wiedzieliśmy, że stać nas na zwycięstwo, bo w pierwszej połowie to my prowadziliśmy grę. Bramki jednak nie strzeliliśmy. Po zmianie stron z kolei zagraliśmy słabiej, ale dwukrotnie ukąsiliśmy przeciwnika - podkreślił Gamla. - Trzeba przyznać, że w drugiej połowie uśmiechnęło się do nas szczęście. W końcu ruszyliśmy do przodu.

Teraz przed Piastem trudny wyjazd do Nowego Sącza na starcie z solidną Sandecją. - Kiedy spadaliśmy z ekstraklasy, wiedzieliśmy, że przyjdzie nam walczyć na kameralnych stadionach. Występować przed 10 tysięczną publicznością, a przed tysięczną to spora różnica. Na większych obiektach gra się dużo lepiej, ale my musimy robić swoje, by wrócić do ligowej elity. Nie możemy na pewno za często tracić punktów. Poprzednie spotkania pokazały, że nawet remisy niewiele dają. Zdobywaliśmy po punkcie i spadaliśmy w dół - zauważył pomocnik Piastunek.

Komentarze (0)