Łukasz Surma: Chcemy ten puchar ciągnąć jak najdłużej

Po zwycięstwie nad Górnikiem w 1/16 finału Pucharu Polski Lechia Gdańsk zrobiła pierwszy krok, ku powtórzeniu sukcesu sprzed roku, kiedy doszła do półfinału rozgrywek o puchar kraju.

- W tamtym sezonie finał Pucharu Polski umknął nam sprzed nosa, po porażce z Jagiellonią i nie możemy tego przeboleć. Traktujemy w tym sezonie te rozgrywki bardzo poważnie i chcemy ciągnąć ten puchar tak długo jak się da - powiedział po końcowym gwizdku sędziego kapitan Lechii, Łukasz Surma.

Po zwycięstwie w Zabrzu morale drużyny z Traugutta poszło w górę i to Lechia zdobyła przewagę psychologiczną przed sobotnim meczem ligowym obu drużyn. Na korzyść Górnika może świadczyć fakt, że w meczu pucharowym kilku podstawowych zawodników odpoczywało.

- Nie obchodzi nas to, jakim składem Górnik zagrał w pucharze, a jakim zagra w lidze. My patrzymy przede wszystkim na siebie i musimy grać swoją piłkę. Jeśli tak będzie to nic złego nie powinno nam się przytrafić - przekonuje doświadczony pomocnik gdańszczan.

Podopieczni trenera Tomasza Kafarskiego na spotkanie z Górnikiem wybiegli w niemalże identycznym zestawieniu jak na mecz ligowy z Cracovią (1:0). Czy może mieć to wpływ na kondycję drużyny z Pomorza przed zbliżającą się kolejką ligową?

- Nie wydaje mi się żeby to miało jakiekolwiek znaczenie. Każdy piłkarz wolałby grać co trzy dni żeby utrzymać rytm meczowy niż trenować. Na pewno na mecz z Górnikiem będziemy w optymalnej dyspozycji - zapewnił 33-letni gracz Lechii.

Mimo to, że mecz nie toczył się o ligowe punkty na boisku często trzaskały kości, a zawodnicy dawali się ponieść emocjom. Tym uległ także Surma, który w pewnym momencie sam chciał wymierzyć sprawiedliwość Aleksandrowi Kwiekowi za faul na partnerze z drużyny.

- W tej sytuacji poniosły mnie emocje i przepraszam Olka. Z drugiej strony myślę, że jego faul na Bedim Buvalu, kiedy wszedł wyprostowaną nogą w goleń był na tyle nieprzyjemny, że miałem prawo tak zareagować. Grze na boisku towarzyszą różne emocje i czasami ciężko się pohamować - wyjaśnił lider drużyny z Trójmiasta.

Komentarze (0)