Echa meczu Stal - Wisła Płock: Niezadowolony Araszkiewicz, Gęśla na trybunach

Piłkarze Stali Stalowa Wola wygrali kolejny mecz z rzędu i po sobotnich spotkaniach II ligi grupy wschodniej zostali liderem tabeli. Tego jeszcze kilka tygodni temu w Stalowej Woli się nie spodziewał. Po meczu z Wisłą niezadowolony był szkoleniowiec gości. W Stali spotkanie z trybun oglądał napastnik Kamil Gęśla.

Gęśla nie mógł zagrać

W meczu przeciwko Wiśle Płock nie wystąpił najlepszy napastnik Stalówki, Kamil Gęśla. To zawodnik, który przed sezonem został do Stalowej Woli sprowadzony z płockiego klubu. - Był aneks w umowie, który dotyczył tego, że jeżeli wyjdę na boisko klub będzie musiał zapłacić 50 tysięcy złotych - wyjaśniał Gęśla w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Przed sezonem Gęśla z Wisły został wykupiony, więc wydawało się, że nie będzie problemów, aby jednak pojawił się on na boisku. - Był wykupiony tylko powiedziemy, że to wykupienie to były takie śmieszne pieniądze. Gdyby może nie ten aneks to by chcieli sumę x plus y i wyszłoby więcej - mówił Sławomir Adamus, trener zielono-czarnych. Gęśla do tej pory w drugoligowych rozgrywkach pięciokrotnie wpisał się na listę strzelców.

Seria trwa

Piłkarzom ze Stalowej Woli początkowo w drugoligowych rozgrywkach się nie wiodło. Drużyna potrzebowała jednak czasu, jak mówił Adamus. Ostatnio Stalowcy złapali bardzo dobra dyspozycję i seryjnie zwyciężają w lidze. - Obawiałem się tej potyczki. Rywal był wymagający i nie pozwoliliśmy im na zbyt wiele. Brawo dla chłopaków. Jest się z czego cieszyć - stwierdził szkoleniowiec zielono-czarnych. Był okres, że Stal w lidze zajmowała ostatnie miejsce. Wtedy nikt się nie spodziewał, że kilka tygodni później ta sama drużyna będzie liderem tabeli, bo po sobotnich spotkaniach to właśnie podopieczni Adamusa uplasowali się na pierwszej pozycji w zestawieniu. Sytuacja może - choć nie musi - zmienić się po niedzielnych spotkaniach.

Szpital w Stalowej Woli, debiut Tymczyszyna

Przed tym spotkaniem trener Stali miał spory problem. Z gry wykluczeni byli Jarosław Piątkowski, Jaromir Wieprzęć, Michał Kachniarz. Ze składu wypadł także Kamil Gęśla. - Wszyscy wiedzą jaka jest nasza sytuacja kadrowa. Tłumaczyłem tym zawodnikom, którzy byli wcześniej rezerwowymi, a z Wisłą wyszli w pierwszej jedenastce, że przyjdzie ich czas. Cieszę się, że nie zawiedli mnie, siebie, kolegów i kibiców - wyjaśniał opiekun stalowowolskiej drużyny. Sporym osłabieniem wydawał się zwłaszcza brak Gęśli. - Jeszcze niedawno psy na nim wieszano, dziś sobie życia bez niego nie wyobrażamy. Okazało się, że można sobie wyobrazić życie bez niego - dodał Adamus. - Rezerwowi zastąpili tych, co wydawało się, że są nie do zastąpienia - spuentował trener.

W barwach Stali zadebiutował także napastnik Aleksander Tymczyszyn - Starał się. On w ogóle nie jest zgrany z zespołem, bo nie trenował z nami. Pokazywał się, ruszał się, był aktywny. To nie jest Zidane czy ktoś. Przyjeżdża chłopak z Ukrainy, niech biega, walczy. Na razie tyle wymagajmy - wyraził swoją opinię trener Stalówki.

Niezadowolony Araszkiewicz

Po meczu mocno niezadowolony z postawy swojej drużyny był Jarosław Araszkiewicz, szkoleniowiec Nafciarzy. - Oddaliśmy w tym meczu zaledwie jeden strzał w światło bramki i to na dodatek jeszcze do swojej. Jeśli nie potrafi się stworzyć sytuacji bramkowych to jak można wygrać mecz. Jestem rozgoryczony postawą zespołu. Chłopcy nie grali z charyzmą, z zaangażowaniem - mówił były piłkarz między innymi Lecha Poznań. Stal sobotnie spotkanie wygrała dzięki samobójczemu trafieniu Marcina Pacana.

Chwastek na ławce

Na ławce rezerwowych spotkanie rozpoczął Robert Chwastek. Na boisku pojawił się on w 64. minucie i był aktywny. Jego koledzy z zespołu często podawali do niego piłkę. Do tej pory we wszystkich meczach ten piłkarz wychodził w podstawowej jedenastce. Dlaczego tym razem Chwastek zasiadł na ławce rezerwowych? - Było to spowodowane moją słabszą dyspozycją we wcześniejszych meczach. Inni chłopcy lepiej się prezentowali i oni dostali palmę pierwszeństwa pojawienia się na boisku - powiedział po meczu sam główny zainteresowany.

Komentarze (0)