- Na mecz przyjechali rodzice i brat z dziewczyną. Cieszę się, że gramy u siebie, bo tu czujemy się najlepiej. Klub dostał ofertę rozegrania meczu na Stade de France, ale ją odrzucił, mimo że zarobiłby około miliona euro - dodaje reprezentant Polski, powołany przez Franciszka Smudę na towarzyskie mecze z USA i Ekwadorem.
- Nie pękliśmy przed Zenitem, nie klękniemy także przed Realem. Nieważne, czy obok mnie będzie biegał Cristiano Ronaldo, czy ktoś inny. Wychodzę i robię swoje, nie trzeba nas mobilizować. Obiecuję, że jeśli nie przeszkodzi mi kontuzja, to po meczu piłkarze Realu będą znać moje nazwisko - zapowiada.
Więcej w Super Expressie.