Echa meczu Wisła-Śląsk: 20 minut Wisły, przełamanie Śląska

Wisła Kraków notuje serię meczów bez zwycięstwa, Śląsk Wrocław natomiast przerwał passę porażek. W piątek w Krakowie mogli wygrać wrocławianie, lecz bramka Waldemara Soboty nie została uznana. Mariusz Pawełek stracił za to głos.

20 minut Wisły

Pierwsze 20 minut spotkania Wisły ze Śląskiem Wrocław zdecydowanie należało do Białej Gwiazdy. Wiślacy przeprowadzili akcje ofensywne, ale nie mogli doczekać się błędu defensywy gości. Zawodnicy z Krakowa często próbowali akcji oskrzydlających, lecz i te nie przynosiły rezultatu. - W pierwszych dwudziestu minutach mogliśmy już przesądzić o wyniku, bo ostro przycisnęliśmy Śląsk. Gdyby coś wpadło na pewno mecz ułożyłby się inaczej - komentował Mateusz Kowalski, obrońca Wisły. W podobnym tonie wypowiadał się także Mariusz Pawełek. Okazało się, że 20 minut dobrej gry to zbyt mało na Śląsk. Wiślacy w całym spotkaniu nie zdołali strzelić bramki.

Przełamanie Śląska

- Przyjechała drużyna Śląska Wrocław, która bardzo nie chciała przegrać tego meczu po kolejnych porażkach - od takich słów rozpoczął Orest Lenczyk, szkoleniowiec Śląska Wrocław konferencję prasową po meczu z Wisłą Kraków. Zielono-biało-czerwoni nie mieli ostatnio zbyt dobrej passy i przegrali pięć kolejnych spotkań ligowych z rzędu. Na stanowisku trenera Ryszarda Tarasiewicza zastąpił Orest Lenczyk. Śląsk w Krakowie w pierwszym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca mierzył się z wicemistrzem Polski i był skazywany na porażkę. Wrocławianie zagrali jednak konsekwentnie, nie tracili bramki i z trudnego terenu wywieźli remis. - Zagraliśmy na zero z tyłu i zremisowaliśmy. Nikt się nie bał zawodników Wisły, wyszliśmy zmotywowani i Wisła nie dała rady - komentował po spotkaniu napastnik WKS-u, Łukasz Gikiewicz.

Był czy nie było spalonego?

W samej końcówce spotkania piłka po ładnym lobie Waldemara Soboty znalazła się w siatce Białej Gwiazdy. Arbiter spotkania, Adam Lyczmański gola nie uznał odgwizdując spalonego. Czy ten jednak rzeczywiście był? - Byłem już podczas meczu pewny, że nie było tego spalonego. Nawet na równi z obrońcami nie byłem. Wychodziłem, obrońcy zaspali. Przelobowałem bramkarza i według mnie bramka. Takie jest życie. Sędzia nie zaliczył, a mogły być trzy punkty - mówił po meczu główny zainteresowany.

Seria Wisły

Śląsk przerwał serię, a Wisła swoją kontynuuje. Wiślacy nie zdołali wygrać już czwartego z rzędu meczu ligowego. Po otwarciu zmodernizowanego stadionu fani Białej Gwiazdy jeszcze nie doczekali się na nim zwycięstwa swoich pupili. - Po tej grze co zaprezentowaliśmy tylko możemy przeprosić tylko i wyłącznie kibiców. Nic więcej po prostu nie powinniśmy mówić - komentował po spotkaniu Mariusz Pawełek.

Pawełek bez głosu

Mariusz Pawełek nie puścił bramki, ale podczas meczu musiał się sporo nakrzyczeć. Po spotkaniu mówił on z trudem, miał strasznie zachrypnięty głos. - Straciłem głos, tak jak i ostatnio. Mam teraz dwa tygodnie na to, żeby poprawić głos - powiedział po spotkaniu golkiper portalowi SportoweFakty.pl.

Przyjaźń na trybunach

Spotkanie Wisły ze Śląskiem toczyło się w przyjaznej atmosferze, bowiem fani obu drużyn sympatyzują ze sobą. - Przyjemnie jest taki mecz oglądać, jak nie ma chamstwa pod adresem drużyny przeciwnej. Było sporo kibiców z Wrocławia. Mogę powiedzieć do zobaczenia Wisło we Wrocławiu na wiosnę - mówił po pojedynku Orest Lenczyk. - Zobaczyłem, że kibice Wisły i Śląska są zaprzyjaźnieni. My natomiast byliśmy przyjaźnie nastawieni do Śląska - stwierdził natomiast Robert Maaskant, trener wicemistrzów Polski nawiązując do gry swojej drużyny.

Komentarze (0)