Maciej Sadlok przychodził do Ruchu jako defensywny pomocnik, jednak w ekstraklasie znany jest przede wszystkim jako stoper. Z kolei w reprezentacji Polski zadebiutował na lewej stronie defensywy. Zawodnik nie narzeka na swój los i na boisku robi swoje. - Jeżeli jest potrzeba to nie ma dyskusji i trzeba grać tam, gdzie trener mnie wystawia. Na boisku w drużynie gra jedenastu ludzi i oni decydują o wyniku, a nie jeden zawodnik - stwierdził reprezentant Polski. - Na pewno plusy gry na różnych pozycjach są duże. Z każdym meczem zbieram coraz większe doświadczenie - dodał. - Wystawianie piłkarza na danej pozycji jest poprzedzone dyskusją z zawodnikiem. Czasami Maćkowi obrywa za błędy, ale wszyscy zapominają o tym, że on gra na innych pozycjach dla dobra drużyny - uzupełnił trener Niebieskich Waldemar Fornalik.
Piłkarz 14-krotnych mistrzów Polski z konieczności występuje na boku obrony i na pozycji defensywnego pomocnika. Jak zapewnia, najlepiej czuje się na środku defensywy. - Karierę zaczynałem od pozycji defensywnego pomocnika. Teraz trudniej mi się przestawić. Może po kilku meczach lepiej bym tam zagrał. Na pewno w pomocy trzeba więcej biegać - wyjaśnił reprezentant Polski, który na własną prośbę nie został powołany na najbliższe mecze kadry. - Chyba już wszyscy wiedzą, że mam drobne problemy. Przyznam, że spadł mi kamień z serca, gdy nie zostałem powołany - powiedział piłkarz, który boi się latać. - Musiałem porozmawiać z trenerem Smudą na ten temat. Wiem ile mogę stracić. Mam nadzieję, że wszystko minie i pójdzie w zapomnienie - dodał. Sadlok ma nadzieję, że selekcjoner go nie skreśl i w następnych meczach dostanie kolejną szansę. - Muszę na nowo pracować na powołania. Żałuję, że taka sytuacja się pojawiła w życiu, ale na pewno mnie to zmobilizuje do większej pracy - zakończył zawodnik.