Poznaniacy polegli po bramce Jacka Popka z rzutu wolnego pośredniego. Rozczarowany decyzją sędziego jest kapitan Lecha, Bartosz Bosacki. - Absolutnie nie zgadzam się z decyzją arbitra. Przede wszystkie zanim doszło do tego, że podałem piłkę do bramkarza, sędzia nie zauważył faulu. Powinien podyktować rzut wolny, ale dla naszego zespołu. Jeżeli chodzi o to podanie do Buricia, to nie było ono zamierzone - przyznaje Bosacki w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Jego zespół miał jednak w pierwszej połowie znaczną przewagę i powinien pokusić się o choćby jednego gola. - Gospodarze wykorzystali nasze błędy, grając z kontry. O wyniku zadecydował fakt, że w pierwszej połowie nie strzeliliśmy gola. Gdyby tak się stało, po przerwie gra obu drużyn wyglądałaby inaczej. Nie wiem, dlaczego po przerwie zagraliśmy zupełnie inaczej. Nie może tak być, że rozgrywamy dwie różne połowy i nie prezentujemy podobnego poziomu - dodaje rozgoryczony Bosacki.