W polskiej piłce zawsze jestem ostrożny - rozmowa z Bogusławem Baniakiem, trenerem Warty Poznań

Bogusław Baniak do Warty Poznań trafił w połowie rundy jesiennej, gdy zespół grał bardzo słabo i nie odniósł żadnego zwycięstwa. Pod jego wodzą Zieloni szybko zaczęli prezentować się coraz lepiej, czego owocem było otrzymanie drugoligowego bytu. Wbrew ostatnim doniesieniom doświadczony szkoleniowiec nie podpisał jeszcze nowego kontraktu z Zielonymi, ale wydaje się przesądzone, że w przyszłym sezonie będzie nadal prowadzić poznaniaków. O sytuacji Warty Bogusław Baniak rozmawia z serwisem SportoweFakty.pl.

Michał Jankowski: Warta zajęła czternaste miejsce w tabeli, co trzeba uznać za sukces, ale nie można pominąć faktu, że w kilku meczach pechowo traciła punkty i gdyby nie to, mogłaby być zdecydowanie wyżej. Jakby pan podsumował zakończony sezon?

Bogusław Baniak: Gdybyśmy wiosną byli bardziej ostrożni i mieli trochę więcej szczęścia, szczególnie w takich meczach jak Piast Gliwice, Motor Lublin, Lechia Gdańsk, nie mówiąc o tym, że mogliśmy bramkę strzelić na Polonii Warszawa, co byłoby ogromnym sukcesem, to moglibyśmy zająć miejsce w środku tabeli i nie byłoby wtedy tak nerwowo. Na pewno cel, który postawiono przede mną i zespołem został zrealizowany. Utrzymaliśmy się uczciwie na czternastym miejscu, bez żadnych domówień, że utrzymały nas zielone stoliki. Cieszę się, że grupa zawodników, która bardzo szybko się zebrała zrealizowała cel. Zdajemy sobie wszyscy sprawę, że Warta była najbiedniejszym klubem w drugiej lidze i skazywano nas na pożarcie. Kiedy przychodziłem do klubu to mieliśmy bardzo mało punktów i było przerażające, że może to być nieudana sprawa. Niechciane dziecko drugoligowe utrzymało się jednak i stanęliśmy przed dużym problemem i wyzwaniem. Nie tylko się utrzymaliśmy, ale awansowaliśmy do nowej pierwszej ligi.

Z czternastego miejsca trzeba być zadowolonym, bo mimo zapewnień PZPN, że z ligi spadną nie cztery, a dwie drużyny, to nic nie jest pewne. Okazuje się, że na chwilę obecną Tur Turek jest jeszcze zdegradowany i nie wiadomo jakie będą dalsze decyzje. Jak pan ocenia to całe zamieszanie?

- Ja w polskiej piłce zawsze jestem ostrożny, bo nie wiadomo co przyniesie następny dzień. Jest to sprawa bardzo zagmatwana. Mówiłem zawodnikom, aby nie patrzyli na to, jak grają inne zespoły, tylko na siebie. Jakbym przewidział wszystkie roszady, spadanie, korupcje, brak licencji. Graliśmy o piąte miejsce od końca, co nam się udało. Co do zamieszania powiem krótko. W cywilizowanym świecie tak być nie może. Niektórzy grają i do końca nie wiedzą o co. Proszę spojrzeć na ŁKS Łomża. Co parę godzin cieszyli się, albo smutniali.

Co zadecydowało o tym, że zdecydował się pan przedłużyć kontrakt z Wartą?

- Ja go nie przedłużyłem. Docierają do mnie informacje, że podpisałem jakąś umowę. Mam umowę do 30 czerwca 2008. Oczywiście rozmowy trwały, ale nie podpisałem żadnych stosownych dokumentów. W czwartek odbyłem bardzo poważną rozmowę z powracającym do zdrowia prezesem Urbaniakiem, z czego się bardzo cieszę. Rozmawialiśmy również z prezesem firmy JAKO. Obaj przedstawili mi program naprawy organizacyjnej Warty. Oczywiście sami nie dadzą rady utrzymać na tym poziomie klubu i będą apelowali o pomoc do biznesmenów i polityków poznańskich, żeby Warta nie była tak postawiona jak jest teraz przez władze miasta i bez strategicznego sponsora. Ja im w to wszystko uwierzyłem, przedstawiłem plan przygotowań zespołu, ale na razie nie ma mowy o podpisaniu nowego kontraktu.

Ale pewne jest to, że zostaje pan w Warcie czy jeszcze nie?

- Wyjeżdżam do Poznania na spotkanie z prezesem Urbaniakiem. Muszę poznać trzon zespołu. Trener Baniak nie może prowadzić zespołu, który tworzy ktoś inny. Sam muszę go stworzyć, aby za niego odpowiadać.

Dąży pan do profesjonalizmu w Warcie. Czego dokładnie pan oczekuje i czy otrzymał jakieś zapewnienia ze strony zarządu?

- Każdy trener chce pracować w profesjonalnym klubie. Nawet jeśli odejdę z Warty, to niech ten klub pozostanie taki. Nie może być tak, że niewiadomo czy sekcja piłkarska jest w klubie, czy osobno. Warta musi się stać klubem sportowym z prawdziwego zdarzenia. Mam zapewnienie, że powstanie sportowa spółka akcyjna, że będzie wiadomo gdzie gramy, że trener będzie decydował o transferach. W tym wypadku wyraziłem zgodę na kompletną odpowiedzialność za wyniki, ciążącą na trenerze i zawodnikach. Natomiast co do skromności klubu, przyjąłem warunki, że nie będzie w pierwszej fazie wielkich pieniędzy i ogromu zmian. Ma to być normalność na zasadach profesjonalnego, skromnego klubu.

Pracował pan m.in. w Lechu Poznań i Pogoni Szczecin, gdzie na mecze przychodziło mnóstwo kibiców. Niska frekwencja na Warcie to dla pana coś, do czego trudno się przyzwyczaić. Nie dziwi pana fakt, że tak mało osób z Poznania przychodzi na mecze Zielonych?

- To były ogromne i pierwsze kluby w swoich miastach. Moją jedyną porażką jest to, że nie udało mi się zapełnić stadionu Warty. Takim małym pogrzebem są mecze przy ul. Bułgarskiej (stadion Lecha - przyp. red.), gdzie garstka kibiców wspierająca Wartę przychodzi na mecz, który przypomina sparing. Na Lechu wygląda to bardzo żałośnie. Cieszę się, że powstaje klub kibica. Niech ich będzie pięciu, ale prawdziwych. Dla niech warto grać, bo to są ludzie wartościowi, którzy jeździli za nami na wyjazdy. Śmiano się, że na sektorach dużych klubów przebywało trzech czy czterech kibiców Warty. Lepiej, żeby było pięciu kibiców, ale prawdziwych, a nie stu fałszywych, którzy do końca nie życzą dobrze zespołowi.

Porozmawiajmy o transferach Warty. Czy wiadomo już kto opuści klub?

- Jeszcze nie. Skracam swój urlop, aby spotkać się z prezesem Urbaniakiem. Przedstawię listę zawodników, którzy nie spełnili oczekiwań. Nie jest ona długa, bo obejmuje 2-3 nazwiska i dotyczy piłkarzy z drugiego rzutu. Mogę zdradzić, że jednym z nich jest Ekwueme. Najważniejsze będzie pytanie kto chce zostać w Warcie i na jakich zasadach. Jeśli ktoś pomyślał sobie, że Warta z dnia na dzień będzie profesjonalnym klubem i będzie miała pieniądze na spełnienie jakiś niesamowitych oczekiwań pierwszoligowych, to się pomylił. Wtedy będzie bardzo szybka reakcja i poszukamy na ich miejsce innych piłkarzy. Nie ukrywam, że będzie to Warta oparta na ludziach z poznańskim rodowodem.

Wiadomo już kto może wzmocnić Wartę?

- Nie. Na dzień dzisiejszy w ogóle takiego tematu nie ma. Najpierw musimy sprawdzić stan posiadania i stan ubytków, żeby rozpocząć poszukiwania zawodników na dane pozycje. Warta będzie grała dwoma systemami: 1-4-4-2 i 1-4-2-3-1. Na pewno trzeba ściągnąć dwóch napastników i bramkarzy do rywalizacji. Po odejściu Jankowskiego czy Najewskiego trzeba ściągnąć dwóch stoperów. Także pracy jest co nie miara.

Nadszedł czas na Mistrzostwach Europy. Wszyscy emocjonują się meczem Polaków z Niemcami. Jak pan ocenia szanse naszej reprezentacji?

- Dostałem na ten temat mnóstwo telefonów. Jadąc w czwartek z Poznania do Szczecina byłem zachwycony niesamowitą ilością samochodów z naszymi barwami. Jako Polak to zdecydowanie stawiam na Polskę, która wygra nie dużo, 1:0. Jako trener, znając realia dużych imprez jeśli chodzi o Niemców, to nie powiem wyniku.

Kto jest według pana faworytem na EURO i komu będzie pan kibicował oprócz Polsce?

- Wbrew pozorom dla mnie faworytem tego turnieju są niedoceniani nawet w grupie Chorwaci. Oprócz Polakom będę zdecydowanie im kibicować.

Komentarze (0)