To właśnie szkoleniowiec Cracovii pierwszy oficjalnie poinformował o zainteresowaniu klubu Gizą. Kilka dni po tym, jak ten rozwiązał kontrakt z Legią Warszawa Ulatowski mówił: - Interesuje mnie powrót Gizy, ale zanim ja będę rozmawiał o Piotrku, to wiadomo, że w klubie są pewne procedury. Jest dyrektor sportowy, jest Profesor, jest wiceprezes Tabisz, tak więc będziemy wspólnie się konsultować.
Janusz Filipiak najpierw bardzo sceptycznie podszedł do tematu powrotu Gizy do Cracovii, ale w końcu zezwolił na podjęcie przez zawodnika treningów z drużyną. W środę "Gizmo" wziął udział w porannych zajęciach w centrum treningowym przy Wielickiej. - Chcę podziękować Cracovii za to, że pozwoliła mi przez ten okres, kiedy jestem bez klubu trenować z zespołem i profesjonalne przygotowywać się do stycznia. Wtedy dopiero będę mógł zadecydować co dalej - mówi 30-letni pomocnik.
Giza rozstał się z Legią 1 października i jest wolnym zawodnikiem, ale jego kontrakt z nowym pracodawcą wejdzie w życie dopiero od 1 stycznia. Zawodnik utrzymuje, że nie było jeszcze konkretnych rozmów o umowie z Cracovią: - Na dzień dzisiejszy na razie nie było rozmów kontraktowych. Na razie układ jest taki, że trenuję z zespołem, a wszystko się okaże w styczniu, może wcześniej. Jestem z Krakowa, dużo temu klubowi zawdzięczam. To dla mnie wielka frajda, że mogę tu trenować. Klub wyciągnął do mnie rękę. Sam nie zadzwoniłem do klubu, ale rozmawiałem o tym z trenerem, z Tomkiem Rząsą i z profesorem.
Giza wraca do Cracovii po 3 latach. W krakowskim klubie grał już w latach 2002-2007. Przemierzył z nim drogę z III ligi do ekstraklasy. Dla wielu kibiców jest jednym z symboli odrodzenia Pasów. Co ciekawe, dzisiejsze centrum treningowe klubu mieści się przy ul. Wielickiej, czyli na obiektach dawniej należących do nieistniejącego już Kabla Kraków, którego wychowankiem jest Giza. - Czuję się jakbym zaczynał coś drugi raz. Zaczynałem w Kablu, kiedy miałem 7 lat. Po 23 latach wracam na Wielicką. Takie jest życie - można powiedzieć, że zaczynam wszystko od nowa - zauważa były reprezentant Polski.
Z drużyny, którą w 2007 roku opuszczał Giza w Cracovii są teraz tylko Marcin Cabaj, Dariusz Pawlusiński i Tomasz Moskała: - Wszyscy się przecież znamy z ligi. Kiedy przyjeżdżałem do Krakowa, to spotykałem się z Arkiem Baranem i poznawałem tych chłopaków, którzy teraz są w Cracovii. Szczerze mówiąc, to widziałem w tej rundzie może dwa mecze Cracovii. Mam malutkie dziecko i dużo obowiązków z tym związanych. Od półtora tygodnia znowu mieszkam w Krakowie. Byłem na jednym treningu u Krzysztofa Hajduka (trenuje IV-ligowy LKS Mogilany - przyp. red). Biegałem indywidualnie, ćwiczyłem na siłowni.
Giza nie chce deklarować w tym momencie, że podpisze kontrakt z Cracovią. Utrzymuje, że nie zależy to przecież tylko od jego dawnych zasług dla klubu. - Chciałbym zostać, ale to zależy od tego czy będę w stanie pomóc Cracovii. Mam nadzieję, że ładne wkomponuję się w Cracovię i będę mógł dobrze tutaj funkcjonować. Nie byłem jeszcze na nowym stadionie. Wybieram się na mecz Pucharu Polski z Lechem Poznań.
Niechętnie też wraca do przyczyn swojego odejścia z Pasów. W 2007 roku zmusiła go do tego osoba trenera Stefana Majewskiego, który chciał zaprowadzić w drużynie swoje porządki i nie widział w niej miejsca dla kreatywnego pomocnika. W nieprzyjemny sposób potraktował także Łukasza Skrzyńskiego i Marcina Bojarskiego. Dwuletnia kadencja Majewskiego skończyła się w momencie, kiedy zespół spadł na ostatnie miejsce w tabeli, a trener z hukiem wyleciał z klubu. - Nie mam żalu. Jeden trener ma taką wizję, drugi taką - mówi i dodaje, że nie żałuje trzech sezonów przy Łazienkowskiej: - Czy źle zrobiłem odchodząc do Legii? To było dla mnie nowe wyzwanie. Trener Majewski widział inaczej drużynę. Każdy z nas musiał szukać sobie nowego zespołu, bo to nasza praca. W Legii były momenty fajne, ale były też ciężkie. Na początku zapowiadało się dobrze, ale nie jestem zadowolony ze swojej gry i z tego, co dałem Legii. Mogłem grać dużo lepiej - nie do końca mi wyszło. Piłkarza broni wynik i gra na boisku. Jeżeli coś jest nie tak, to kibice reagują. Tak było w moim przypadku. Gra w Legii to była dla mnie szkoła przetrwania. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni.