Po zwycięstwie nad wicemistrzem Polski nastroje w szatni Górnika są bardzo dobre. - Może wreszcie dziennikarze przestaną nam liczyć mecze bez zwycięstwa nad Wisłą - mówił pół żartem, pół serio obrońca zabrzan, Michał Pazdan.
Rzeczywiście, trzy punkty zdobyte przez Górnika w niedzielny wieczór w starciu z Białą Gwiazdą były pierwszą od 11 lat pełną pulą, jaką zabrzanie zgarnęli kosztem krakowian. Tym samym przerwali fatalną passę osiemnastu meczów bez zwycięstwa nad drużyną z Reymonta.
W niedzielę przy Roosevelta zagości mistrz Polski. - Lech to nieprzewidywalna drużyna i czeka nas bardzo ciężkie spotkanie. Nie możemy patrzeć na to, że rywalowi ostatnio nie idzie najlepiej, czy że gra w środku tygodnia mecz pucharowy. Musimy się skupić przede wszystkim na sobie - uważa Adam Banaś, kapitan Górnika.
Również w ostatnich starciach z Kolejorzem górnicy nie mogą poszczycić się najlepszym bilansem. Po raz ostatni pokonali poznańską drużynę ponad sześć lat temu. Od tego czasu dziewięć meczów przegrali i ugrali jeden remis. - Przed meczem z Wisłą statystyki też nie przemawiały na naszą korzyść, ale udało nam się wygrać. Możemy wygrać z każdym, a ostatnie spotkanie nas tylko w tym utwierdziło - przekonuje Aleksander Kwiek.
Bohater niedzielnego spotkania w starciu z Kolejorzem debiutował w ekstraklasie. Miało to miejsce w marcu 2003 roku, czyli grubo ponad siedem lat temu. - Wszedłem na boisko w drugiej połowie, a zaraz po tym Jacek Ziarkowski strzelił trzecią bramkę dla Odry i wygraliśmy w Poznaniu 3:2 - wspomina rozgrywający Górnika. - Lech jest obecnie w dołku, ale nie możemy liczyć na to, że to spotkanie będzie dla nas spacerkiem. To będzie kolejny mecz walki, ale trzy punkty na pewno są w naszym zasięgu - zapewnił Kwiek.