Wydarliśmy GKS-owi zwycięstwo z gardła - rozmowa z piłkarzem Sandecji Nowy Sącz Marcinem Makuchem

13. kolejka I ligi okazała się szczęśliwa dla piłkarzy Sandecji. Podopieczni Dariusza Wójtowicza pokonali na wyjeździe GKS Katowice 3:2. Mimo niezbyt dobrego początku, zawodnicy z Nowego Sącza pokazali charakter i zdołali dwukrotnie nadrobić starty, a finalnie zwyciężyć na trudnym terenie w Katowicach.

Rafał Krząpa: Zwycięstwo po dobrej grze w Katowicach i strzelona bramka, ten wieczór mógł się zakończyć lepiej?

Marcin Makuch: Strzelam bramki, bardzo, bardzo rzadko. Przed uderzeniem mierzyłem w krótki róg, strzeliłem i wpadło, jestem bardzo szczęśliwy. Pozytywnie oceniam swój występ, bo jak to się mówi gola strzelam raz na sto lat. Mimo faktu, iż przegrywaliśmy dwukrotnie, udało nam się wyjść z opresji, odrobić straty i ugrać zwycięstwo w Katowicach.

Czy to pana pierwsza bramka dla Sandecji?

- W I ligowych rozgrywkach tak, wcześniej strzeliłem bramkę jak graliśmy w II lidze. Jak już strzelam bramki, to staram się robić efektownie (śmiech). Jestem też zadowolony z faktu, iż tego gola udało mi się zdobyć po strzale lewą nogą, którą zazwyczaj mnie operuje za wiele na boisku.

Jest pan żelaznym punktem swojej drużyny. W poprzednich rozgrywkach zaliczył pan wszystkie spotkania, w obecnych też wybiega pan zawsze w podstawowej jedenastce.

- W Sandecji z tego co sobie przypominam to na ławce usiadłem raz w jednym meczu jeszcze w II lidze. Wtedy trener Moskal posadził mnie na ławce, ale to były takie czasy, że ja sam siebie posadziłbym na ławce (śmiech). Teraz na szczęście omijają mnie kontuzje i mogę grać bardzo dużo.

Jako defensor łapie pan wiele kartek?

- W meczu z Gieksą akurat złapałem kartkę, to chyba moja trzecia w tym sezonie. Jednak w poprzednich rozgrywkach udało mi się rozegrać wszystkie spotkania i nie dostać żadnej kartki. Staram się głupio nie faulować, czasami sędzia słusznie, a może zbyt pochopnie sięga po kartonik.

Żółta kartka w meczu z GKS-em słuszna?

- Szczerze, to ja bym sobie kartki za to zagranie nie dał. To było w środku boiska, wcześniej nie faulowałem groźnie. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję.

Wspominał pan o kontuzjach. Gra pan na pozycji obrońcy i nogi nie odstawia. Jednocześnie nie łapie zbyt wiele kartek i omijają pana kontuzje, jest na to jakaś recepta?

- Człowiek dobrze się prowadzi, tak że jest dobrze (śmiech). Nie jestem może najmłodszym zawodnikiem, ale nigdy nie miałem skłonności do urazów, zdrowie mi dopisuje. Co do kartek już się wypowiedziałem, staram się głupio nie faulować, wykorzystuje swoje doświadczenie zdobyte przez te kilka lat.

Trener Wójtowicz stwierdził, że to był najlepszy mecz Sandecji w tym sezonie, jak się pan do tego odniesie z perspektywy boiska.

- Jak wygrywamy trzema lub czterema bramkami to mówi się, że nasz zespół super gra. Jak musimy walczyć to pojawiają się czasami narzekania. Zgodziłbym się poniekąd z trenerem, bo ten mecz pokazał nasze różne oblicza. Zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i perfekcyjnie w ofensywie, bo strzeliliśmy o bramkę więcej. Ten mecz był bardzo dobry w naszym wykonaniu, choć nie ustrzegliśmy się błędów.

W meczu z Gieksą pokazaliście, że potraficie grać do końca.

- Pokazaliśmy, że mamy jaja. Wydarliśmy GKS-owi zwycięstwo z gardła.

To chyba sygnał dla prowadzących ŁKS-u i Podbeskidzia, że Sandecja jest w grze o ekstraklasę.

- Wydaje nam się, że to będzie sygnał dla naszych rywali, że powalczymy o awans. Wygraliśmy teraz na bardzo trudnym terenie. My póki co patrzymy na siebie, bo jak będziemy przed tymi drużynami to będziemy rozdawać karty. Na chwilę obecną to my musimy ich gonić. Z każdym zwycięskim meczem nasz apetyt rośnie. Wydaje mi się, że jesteśmy już zespołem przed którym nasi rywale czują respekt, ale nie jest tak, że już przed spotkaniem możemy sobie dopisywać trzy punkty ... to mogłoby być zgubne.

Jako były piłkarz Ruchu Chorzów, chętnie wraca pan na Śląsk?

- Półtoraroczną przygodę z Ruchem wspominam bardzo dobrze, jednak spotkanie z GKS-em nie było dla mnie jakieś szczególne. Cieszą mnie trzy punkty przy Bukowej, bo jeszcze tutaj z żadną drużyną w której grałem nie przegrałem. Ogólnie służy mi śląskie powietrze. Jak grałem w Chorzowie czułem się dobrze, w ten sobotni wieczór w Katowicach też było dobrze.

To wasze kolejne zwycięstwo z Gieksą. Dwukrotnie wygrywaliście 1:0, a teraz pokonaliście rywali 3:2.

- Tak się jakoś złożyło, że z GKS-em jeszcze nie przegraliśmy, co bardzo nas cieszy. Mamy nadzieje podtrzymać tą passę i w rundzie rewanżowej pokonać katowiczan w Nowym Sączu.

Jakie plany na najbliższe dni?

- Teraz w niedziele i poniedziałek mamy wolne, będziemy mieli tylko odnowę. Od wtorku rozpoczynamy przygotowania do meczu z Podbeskidziem, bo czeka nas z nimi ciężka batalia.

Komentarze (0)