O ile wykluczenie z boiska Dimitrije Injacia to wina serbskiego pomocnika, który zwyczajnie nie nadążał za napastnikami rywala, to Kamil Drygas miał po prostu pecha. W 19. minucie mecze w Zabrzu został bezmyślnie staranowany przez piłkarza rywali, Adama Dancha. Podopieczny trenera Adama Nawałki został ukarany żółtą kartką, ale Dimitrije Injać, pomocnik Lecha, nie ma wątpliwości, że za takie zachowanie należało wyrzucić Dancha z boiska. - Moim zdaniem zawodnik gospodarzy powinien zobaczyć czerwoną kartkę, a przecież sędzia był obok i widział zdarzenie. Żółty kartonik to za mało - twierdzi popularny `Dima`.
Serbski pomocnik bardzo żałuje kolegi z drużyny i ma świadomość osłabienia, jakim będzie dłuższa nieobecność Kamila Drygasa w drużynie. Ten piłkarz do końca roku na pewno nie zagra do końca roku - Osobiście bardzo mi szkoda, że Kamil odniósł kontuzję i to ciężką. Ten piłkarz już na stałe wkomponował się do zespołu i dobrze mi się z nim współpracuje na boisku. Drygas zebrał spore doświadczenie w europejskich pucharach i lidze polskiej. To zawodnik, który w przyszłości będzie jeszcze lepszy W kilku meczach pokazał dojrzałość taktyczną. Mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia. Wszyscy w drużynie martwimy się o niego - twierdzi Serb.
Brutalny faul i złamana noga pozostawiły ślad w psychice piłkarzy Lecha, którzy przynajmniej częściowo myślami byli w szpitalu razem z kolegą z drużyny. - Opuszczenie boiska przez Drygasa i to całe zamieszanie z tym urazem miało na nas zły wpływ. To oczywiste, że się martwiliśmy i trudniej było się skupić na grze - tłumaczy Injać, który także nie zagra w najbliższym ligowym meczu Lecha z Wisłą Kraków. Injać otrzymał dwie żółte kartki, a w konsekwencji czerwoną. Wygląda na to, że trener Jacek Zieliński będzie musiał nagłowić się przy ustalaniu jedenastki na mecz. Oprócz wspomnianych piłkarzy w na pewno nie zagra Tomasz Bandrowski, ponieważ nie wrócił jeszcze do pełni sił po kontuzji.