Artur Długosz, Bartosz Zimkowski: Wygraliście ze Śląskiem Wrocław w 1/8 finału Pucharu Polski. Jak skomentujesz to spotkanie?
Kostiantyn Machnowskyj: - Jaki może być komentarz (śmiech). Najważniejsze, że wygraliśmy w tym spotkaniu. Zwyciężyliśmy bez dogrywki i to też jest bardzo ważne. Nie chcieliśmy za bardzo grać tej dogrywki, bo niebawem mamy mecz ligowy. W tym roku już mamy spokój z pucharem, bo to był ostatni mecz także możemy skupić się tylko na lidze.
W czasie meczu było dość zimno. Rozgrzali cię piłkarze Śląska?
- W drugiej połowie było parę sytuacji. Najważniejsze jest jednak, że to my ten mecz wygraliśmy. Nie ważne już w jakim stylu.
Miałeś też trochę szczęścia. Dwa razy pomogła ci poprzeczka.
- Bramkarz zawsze musi mieć szczęście i... dobry bramkarz powinien mieć szczęście (śmiech).
Wygraliście trzeci mecz z rzędu. Na początku wam nie szło, byliście krytykowani, a teraz kolejne zwycięstwo. Można powiedzieć, że złapaliście wiatr w żagle i to jest ta Legia, którą wszyscy chcą oglądać?
- Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze do tego. Nie jesteśmy jeszcze w najlepszej formie, ale wydaje mi się, że z każdym kolejnym spotkaniem będziemy grać lepiej. Będziemy gonić tą czołówkę z tabeli.
Może bardziej wolicie grać na wyjazdach? Trzy ostatnie zwycięstwa odnieśliście na terenie rywala.
- Nie jest ważne gdzie gramy, czy w domu, czy na wyjeździe. Teraz najważniejsze są dla nas trzy punkty. Nieważne w jakim stylu gramy...
A ostatnio gracie dobrze...
- Przyszło dużo nowych piłkarzy w tym okienku transferowym. Na początku to nie wyglądało najlepiej. Teraz już poznaliśmy się bardziej. Można powiedzieć, że powoli się zgraliśmy.
Ciebie też można zalicza do nowych piłkarzy Legii. Wcześniej w sumie nie grałeś.
- Jak był Jan Mucha to nie miałem zbyt dużo szans na to, aby grać. Po jego odejściu wiedziałem, że pracą na treningach i swoją dobrą postawą mogę wywalczyć miejsce w składzie. Na początku było ciężko, nie stawiał trener na mnie, ale dalej pracowałem i myślę, że się udało. Chcę, żeby dalej wierzył we mnie.
Legia potrzebowała czasu, żeby zacząć grać w piłkę tak jak wszyscy od niej wymagają czy to był jakiś kryzys? Przedsezonowe sparingi wyglądały dobrze.
- Myślę, że to był kryzys. W niektórych meczach mieliśmy szczęście, w innych trochę go było już mniej. Nie było najważniejszego - zwycięstw. Teraz już powoli idziemy do góry i wydaje mi się, że skończymy sezon tylko zwycięstwem.
O bramkarzach w Legii napisano już tysiące słów, tyle samo wypowiedziano. Czy ty czujesz się już pierwszym golkiperem swojej drużyny?
- Nie chcę mówić czy się czuję. Ja pracuję na treningach po to, aby grać. Czekałem dwa lata na swoją szansę i teraz nie mogę odpuścić. W każdym meczu będę się starał grać jak najlepiej.
Masz teraz ulgę, że masz miejsce między słupkami, dobrze się prezentujesz?
- Dla bramkarza najważniejsze jest to, żeby czuć, że trener w ciebie wierzy.
I ty to czujesz?
- Ja teraz odczuwam, że trener stawia na mnie i myślę, że w każdym kolejnym spotkaniu będę czuł się pewniejszy i nie będzie już takich sytuacji, jakich parę zdarzyło się w meczu ze Śląskiem.
Na którym miejscu Legia skończy tę rundę? Na razie jesteście na ósmej pozycji.
- Jakbyśmy wiedzieli na którym miejscu skończymy to byśmy w ogóle nie grali. Mamy do Jagiellonii Białystok siedem punktów straty, mamy mecz z nimi. Najważniejsze to żeby teraz wygrać dwa kolejne spotkania. Gramy u siebie, w domu i myślę skończymy w pierwszej trójce.
Ostatnio bramkarze Legii Warszawa robili sporą karierę. Liczysz, że ty też możesz wybić się z Legii do takiego czołowego, europejskiego klubu?
- Na razie ciężko mi powiedzieć, bo zagrałem dopiero czwarty mecz w Legii. Chciałbym oczywiście tak jak poprzedni bramkarze wyjechać, ale na razie jest na to wcześnie.