Jozef Petrik: Trzeba zastanowić się nad naszą ambicją

Dla gorzowskich piłkarzy mecz z Wartą Poznań miał być możliwością zdobycia łatwych trzech punktów i zapewnieniem sobie większego komfortu w ligowej tabeli. Sobotnia porażka znacznie pokrzyżowała plany GKP, a w szatni zapanował nerwowy klimat.

Nieprzyjemna atmosfera udzieliła się piłkarzom po ostatnim gwizdku sobotniego meczu. Jozef Petrik oceniając mecz, miał sporo zastrzeżeń do gry swoich kolegów. - Trzeba zastanowić się nad naszą ambicją. Odnoszę wrażenie, że niektórzy wychodzą na boisko tylko po to by zaliczyć dziewięćdziesiąt minut i zadzwonić do menadżera pytając ile mają ofert. Tak nie możemy grać. Bardzo mi przykro, że najbardziej zależy tym starszym. Taki Artur Andruszczak napracował się najwięcej. Młodzi powinni na to patrzyć i brać z niego przykład - skomentował Petrik.

Oberwało się także młodszym zawodnikom GKP Gorzów Wlkp., którzy w teorii powinni mieć znacznie więcej energii i sił do walki przez pełne dziewięćdziesiąt minut. - We wtorek mieliśmy badanie wydolnościowe, biegaliśmy Coopera. Chłopaki przebiegli ponad trzy kilometry, ja nie przebiegłem nawet dwóch i pół. Wychodzimy na boisko, a oni widząc piłkę dwa metry do sobie nie są w stanie nic zrobić - dodaje czeski pomocnik GKP.

Podczas sobotniego meczu z trybun można było usłyszeć głośne okrzyki gorzowskich kibiców. O ile przyśpiewki o braku ambicji można jeszcze zrozumieć, o tyle okrzyki "baleciarze" dają do myślenia. - Myślę, że kibicom bardziej chodzi o wyniki. Może kogoś zobaczyli na baletach. Mogło to być dawno, może po jakimś wygranym meczu. Tak to w Polsce jest, wszystko jest albo czarne albo białe. Jak wygrywacie to wszyscy biją brawo, jak przegrywacie zostajecie sami. Już się do tego przyzwyczaiłem - powiedział Petrik.

O tym, iż w Gorzowie się nie przelewa wiedzą już wszyscy. Zaległości finansowe sprawiają, że piłkarze zastanawiają się nad swoją przyszłością w GKP. Petrik także odniósł się do tej sytuacji. - Prawda jest taka, że po tej rundzie na pewno zakończę współpracę. Mam wpisane w kontrakcie, że klub może zrezygnować z moich usług. Mam teraz małe kłopoty rodzinne, od razu po rundzie jadę do domu. Zobaczymy co wydarzy się w styczniu. Możliwe, że tutaj wrócę, ale na pewno będę chciał rozwiązać kontrakt. Mam nadzieję, że uda się to rozwiązać za porozumieniem stron. W Gorzowie są już bardzo duże zaległości finansowe. Muszę wspierać finansowa swoją rodzinę. Teraz nawet nie mam dla sobie. To także jeden z powodów dlaczego muszę zrezygnować z grania tutaj - kończy Petrik.

Komentarze (0)