W drugiej rundzie ubiegłego sezonu Kolejorz spisywał się świetnie m. in. dlatego, że miał bardzo silny środek pola. Semir Stilić mógł skupiać się na kreowaniu akcji ofensywnych, gdyż za jego plecami operowali Dimitrije Injac oraz Tomasz Bandrowski. W niedzielę ten drugi powrócił po kontuzji i trener Jacek Zieliński mógł ustawić skład w taki sam sposób jak jeszcze kilka miesięcy temu. Efekt? Zwycięstwo z Wisłą Kraków 4:1 i przełamanie ligowej niemocy.
- Cieszymy się bardzo z powrotu Tomka, bo nie ma co ukrywać, że jest on niezwykle ważnym ogniwem w naszym zespole. To było zresztą widać w niedzielnym meczu. Jego powrót daje duże pole manewru w środkowej strefie boiska i podnosi jakość gry drużyny. Poza tym możemy grać dokładnie takim samym systemem jak wiosną, gdy szło nam rewelacyjnie - powiedział bramkarz Kolejorza, Krzysztof Kotorowski.
Skład personalny Lecha nie jest oczywiście taki sam jak jeszcze pół roku temu. Z klubu odszedł przecież Robert Lewandowski. Tyle że Artjoms Rudnevs, który zajął jego miejsce, dysponuje podobnymi atutami.
Biorąc pod uwagę bardzo dobry występ w pojedynku z Wisłą, można się spodziewać, że w czwartek, gdy poznaniakom przyjdzie zmierzyć się z Manchesterem City, sztab szkoleniowy nie będzie eksperymentował z taktyką i zastosuje podobne ustawienie do tego z niedzieli.