Chcę w pełni wykorzystać swoje pięć minut - rozmowa z Marcinem Wodeckim, skrzydłowym Górnika Zabrze

W ostatnich meczach Marcin Wodecki wyrasta na jeden z głównych motorów napędowych Górnika. 22-letni skrzydłowy strzelił dwie bramki Lechowi, a w meczu z Legią dołożył asystę. - Całej drużynie należy się szacunek - przekonuje waleczny skrzydłowy beniaminka ekstraklasy.

Marcin Ziach: Od meczu z Legią minęły cztery dni. Ochłonęliście już trochę czy nadal w was ta porażka siedzi?

Marcin Wodecki: Wrażenia po tym meczu nie są i nie mogą być dobre. Odczuwamy wielki niedosyt, bo ciężko być zadowolonym, kiedy prowadzi się przez kilkadziesiąt minut, a potem wpadają dwie bramki w dwie minuty. Nie załamujemy się jednak, bo czeka nas mecz z Polonią i myślimy tylko o tym spotkaniu.

Morale zespołu po przegranym w tym stylu meczu spadło? Byliście już w ogródku, witaliście się z gąską, a nagle Legia wylała na was kubeł zimnej wody.

- Myślę, że nastroje w drużynie nie ucierpiały jakoś znacząco. W ostatnich tygodniach graliśmy dobre spotkania. To z Legią mimo porażki też było w naszym wykonaniu nie najgorsze. Morale zespołu na pewno nie spadło. Wręcz przeciwnie. Jesteśmy podwójnie zmotywowani na derby z Polonią i chcemy w tym meczu pokazać, że w Warszawie przydarzył nam się wypadek przy pracy.

W tym sezonie wyrastasz na jedną z głównych postaci Górnika. W meczu z Lechem strzeliłeś dwie bramki, a w Warszawie dołożyłeś asystę.

- Nie zadowalam się indywidualnymi osiągnięciami. Dla mnie liczy się przede wszystkim drużyna, której chcę pomóc. Cała drużyna ciężko zapracowała na to, że mogłem strzelać bramki i asystować. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach nadal będziemy tworzyć kolektyw i zdobywać punkty, które są nam bardzo potrzebne do spokojnego utrzymania.

Druga bramka strzelona Kolejorzowi była dosyć szczęśliwa. Asysta w meczu przeciwko Legii była w pełni przemyślana, czy też uśmiechnęło się do ciebie szczęście?

- Minąłem obrońcę i wiedziałem, że gdzie muszę zagrać piłkę, żeby chłopaki zrobili z tego pożytek. Podałem na linię piątego metra, bo wiedziałem, że Daniel Sikorski i Tomek Zahorski nabiegną na piłkę i może być z tego okazja bramkowa. Nie było w tym zagraniu dzieła przypadku, a zrealizowaliśmy jeden ze schematów, które wypracowujemy na treningach.

Jeszcze rok temu biegałeś po boiskach ekstraklasy w barwach Odry Wodzisław Śląski, bo w Górniku zabrakło dla ciebie miejsca.

- Ten rok pomógł mi się rozwinąć i uwierzyć we własne możliwości. W Górniku nie dostawałem zbyt wiele szans. W Odrze na mnie postawiono i dzięki temu odbudowałem się. Potem wróciłem do Zabrza i staram się robić to, co potrafię najlepiej.

Jesteś też jednym z nielicznych dowodów na to, że z króla strzelców Młodej Ekstraklasy można zamienić się na czołowego skrzydłowego polskiej ekstraklasy.

- Poziom Młodej Ekstraklasy nie jest wcale tak niski, jakby się to mogło wielu wydawać. Wiele drużyn prezentuje tam klasę podobną do tych, z jakimi przyszło nam mierzyć się w pierwszej lidze. Cieszę się, że udało mi się wykorzystać swoje pięć minut, jakie dostałem od losu. Nie tylko zadomowiłem się w składzie drużyny młodego Górnika, ale podpisałem z tym klubem kontrakt. To było jak spełnienie marzeń.

Kiedyś kibicom ciężko było sobie wyobrazić jedenastkę Górnika bez Piotra Madejskiego na lewym skrzydle. Ty w błyskawicznym tempie pozwoliłeś fanom zapomnieć o jego istnieniu.

- Wiedziałem, że ciężko będzie załatać lukę po Piotrku, bo był to bardzo ważny zawodnik dla Górnika. Dostałem szansę z prawdziwego zdarzenia i udało mi się ją wykorzystać. Teraz z meczu na mecz mobilizuję się do jeszcze lepszej gry, bo wierzę, że będzie jeszcze lepiej.

Jesteś obecnie w życiowej formie, czy myślisz, że ta jeszcze przed tobą?

- Myślę, że mogę jeszcze wiele w swojej grze poprawić. Dużo brakuje mi do ideału, ale uczę się z meczu na mecz i podpatruję zawodników bardziej doświadczonych. Jestem pewien, że ta nauka przyniesie dobre owoce i będę jeszcze lepszym zawodnikiem niż jestem obecnie.

Po bramkach strzelonych Lechowi piłkarska Polska o tobie usłyszała.

- Cieszę się strasznie, że te bramki padły i dały drużynie zwycięstwo. Chłopakom należy się szacunek, bo gdyby nie oni nic bym na boisku nie zdziałał. Udało nam się zdobyć komplet punktów z bardzo ciężkim rywalem i myślę, że to zwycięstwo pokazało, że nie jesteśmy chłopcami do bicia, a naprawdę solidną drużyną, która może urwać punkty najlepszym.

Myślisz, że po ostatnich dobrych występach twoje nazwisko obiło się o uszy selekcjonerowi? Ostatnio otrzymywałeś regularne powołania do kadry U-23. Nadszedł czas na pierwszą reprezentację?

- Marzę nie tylko o tym, żeby dostać szansę w reprezentacji, ale zadomowić się tam na dłużej. Wiem, że wszystko jest w moich nogach i jeżeli będę w wysokiej formie selekcjoner na pewno to zauważy i dostanę powołanie. Teraz skupiam się na jak najlepszej grze w Górniku, bo tylko to może być przepustką do gry w koszulce z orzełkiem na piersi.

Przed wami derbowe starcie z Polonią Bytom. Górnik przystąpi do tego meczu poważnie osłabiony.

- Na pewno to jest dla nas problem, ale myślę, że wyjdziemy z tego obronną ręką. Mamy szeroką kadrę i wartościowych zmienników, którzy będą w stanie załatać dziury. Musimy do tego meczu podejść z pełną koncentracją i nie dać sobie wmówić, że Polonia jest słabsza niż Lech czy Wisła. Każdy rywal jest trudny i każdemu zależy na trzech punktach. Czeka nas bardzo trudny mecz.

Jesteś gotów pod nieobecność kilku czołowych graczy przejąć rolę lidera Górnika?

- Będę starał się wziąć ciężar gry na swoje barki. Musimy postawić na ofensywę. Jeżeli będziemy grać w tym meczu tak efektywnie jak w poprzednich spotkaniach powinno być dobrze. Jestem pewien, że nie zabraknie nam determinacji do walki w tym spotkaniu i trzy punkty zostaną w Zabrzu.

Znacie już klucz do zwycięstwa w meczu z Polonią?

- Na pewno nie będę zdradzał szczegółów naszej taktyki na to spotkanie. Jesteśmy drużyną, która gra piłkę zdyscyplinowaną taktycznie. Jestem pewien, że sztab szkoleniowy przygotuje na to spotkanie odpowiednią taktykę, a my zrobimy wszystko, by na boisku przyniosła ona efekty. Wiemy jak zaskoczyć Polonię, a czy nam się uda przekonamy się na boisku.

Źródło artykułu: