- Kiedy grają tak dwie duże firmy z jednego miasta, to na pewno podnosi to ciśnienie piłkarzom, trenerom, dziennikarzom i przede wszystkim kibicom - mówił opiekun Pasów. - Widać, że to specjalne wydarzenie choćby po tym, że dwóch trenerów spotyka się na konferencji. To moje pierwsze derby Krakowa. Mieszkam tu od kilku miesięcy i wszyscy dookoła mówią o tym, jak wyjątkowy jest to mecz i jak szczególna jest wtedy atmosfera. Dobrze wiem, co działo się w zeszłym sezonie. Nie możemy doczekać się tego meczu - dodał Maaskant, mając na myśli to, że w minionych rozgrywkach Cracovia miała lepszy bilans starć z Białą Gwiazdą, a wiosenny remis 1:1 praktycznie odebrał ekipie z Reymonta 22 szansę na obronę mistrzowskiego tytułu, a Pasom dał utrzymanie w lidze.
Piątkowe derby będą pierwszymi rozegranymi na nowym obiekcie Cracovii przy ul. Kałuży 1. Zabraknie na nim fanów Wisły, którzy za rozróbę dokonaną przed tygodniem wspólnie z kibicami Lecha Poznań zostali ukarani zakazem uczestniczenia w wyjazdowych spotkaniach swojej drużyny. 15-tysięczny obiekt wypełni się więc w całości kibicami Cracovii. - Na takim stadionie trzeba zagrać dobre spotkanie. Z drugiej strony obie drużyny tracą ostatnio dużo bramek, więc kibice powinni być zadowoleni z tego, że prawdopodobnie zobaczą gole - komentuje Szatałow.
Maaskant natomiast żałuje, że jego drużyna nie będzie miała wsparcia swoich fanów, ale w pełni rozumie decyzję podjętą przez Komisję Ligi: - Zawsze chciałbyś grać dla jak największej ilości swoich kibiców. Jednak jeśli nie będzie ich tu dlatego, że nie zachowywali się właściwie, to faktycznie nie powinno ich tu być. Czasem chcesz wziąć dzieci na mecz i oglądać futbol, ale nie walki. Kibice powinni śpiewać, cieszyć się ze zwycięstw i być rozczarowanymi po porażkach. Jeśli ktoś nie potrafi się zachować, to nie powinno go być na meczu. Chce jednak podkreślić, ze byłoby łatwiej, gdyby byli z nami. Z drugiej strony w Poznaniu było 40 tys. ludzi, którzy nas nie lubili, a tu będzie 15, więc to dla nas nie problem. Wiemy, że stadion nie będzie po naszej stronie, ale mam nadzieję, że to będzie jednak w normalny sposób, a nie w agresywny.
Obaj szkoleniowcy mają za sobą derbowe doświadczenia z poprzednich klubów, ale nie uczestniczyli jeszcze w derbach jednego miasta. - Można powiedzieć, że pracując dwa lata na Śląsku, w co trzecim meczu rozgrywałem derby. Czy to dla mnie najważniejsze derby? Ciężar gatunkowy jest duży, ale moim zdaniem zawsze najważniejsze są te kolejne derby - mówi Szatałow. Maaskant z kolei kilkukrotnie uczestniczył w holenderskich derbach Brabancji Północnej, w których rywalizują Willem II Tilburg i NAC Breda. Co ciekawe, opiekun Białej Gwiazdy był po obu stronach barykady, bowiem pracował zarówno dla Trójkolorowych, jak i dla NAC. - Jestem trenerem od 12 lat, wiec mam za sobą trochę derbów. Dla każdych kibiców ich derby zawsze są najważniejsze, ale te są wyjątkowe, bo dotyczą drużyn z jednego miasta. Jednak jakiekolwiek byłyby to derby, to wszędzie chodzi o to samo - o grę w piłkę. Nie ma większej różnicy w przygotowaniu drużyny do meczu przeciwko Cracovii - tłumaczy Holender.
Sytuacja obu zespołów jest nie do pozazdroszczenia. Mająca zadomowić się w środkowej strefie tabeli Cracovia zamyka ligową stawkę, a aspirująca do mistrzostwa Polski Wisła traci już 10 punktów do prowadzącej w ekstraklasie Jagiellonii Białystok. Ani Szatałow, ani Maaskant nie chcą więc słyszeć o podziale punktów. - Gramy u siebie i będziemy się nastawiać na zwycięstwo. Remis mnie nie urządza - zapewnia trener Pasów. - Może po 90 minutach powiem, że remis jest dobrym wynikiem, ale teraz mówię, że chcemy wygrać - zastrzega Maaskant.