ME: Wygrywać też można - relacja z meczu Śląsk Wrocław - PGE GKS Bełchatów

Piłkarze Śląska Wrocław występujący w Młodej Ekstraklasie po raz pierwszy w tym sezonie na murawie ograli rywala. W niedzielę we Wrocławiu jedenastki WKS-u i GKS-u stworzyły bardzo ciekawe widowisko.

Mimo złych warunków atmosferycznych piłkarze Śląska Wrocław i PGE GKS-u Bełchatów stworzyli bardzo dobre widowisko. Na boisku ciekawie było od pierwszej do ostatniej minuty. Początkowo co prawda brakowało sytuacji strzeleckich, ale zawodnicy obu ekip nie odstawiali nogi i toczyli twardą, męską walkę. Wraz z upływem czasu coraz większą przewagę zaczęli jednak uzyskiwać gospodarze.

Na skrzydle dobrze prezentował się Łukasz Madej i to po jego akcjach groźnie było w polu karnym bełchatowian. Najpierw po jego podaniu dwóch zawodników Śląska minęło się z piłką, lecz w 21. minucie gracze z Bełchatowa nie mieli już tyle szczęścia. Madej wzdłuż bramki zagrał do Remiugiusza Jezierskiego, który tylko dostawił nogę i wpisał się na listę strzelców. Parę minut później miała miejsce niemal kopia tej sytuacji, lecz tym razem Jezierski trafił w słupek. W 27. minucie gospodarze znów mieli kolejną znakomitą okazję. Marek Gancarczyk zagrał do Krzysztofa Michalskiego, ten wbiegł w pole karne, miał przed sobą tylko bramkarza i strzelił obok bramki. Później sam Gancarczyk także mógł zdobyć gola, lecz jego uderzenie zostało zablokowane.

W 35. minucie piłka zatrzepotała w siatce WKS-u, lecz sędzia gola nie uznał. Jak się później okazało - nie po raz ostatni w tym meczu. Drugą połowę zawodnicy obu ekip rozpoczęli od strzałów z dystansu. Dobrze spisywali się jednak golkiperowie Śląska i GKS-u. W 53. minucie powracający do dyspozycji po kontuzji Mateusz Cetnarski pokazał, dlaczego uznawany jest on za jednego z bardziej perspektywicznych zawodników w naszym kraju. Przeprowadził on indywidualną akcję zakończoną strzałem z dystansu. Futbolówka wpadła przy słupku i zatrzepotała w siatce.

Strata gola podziałała na wrocławian, którzy ruszyli do ataku. Doskonałą okazję na zdobycie gola zmarnował jednak Jacek Bąk. Dobrze prezentował się także Paweł Garyga, który próbował uderzeń z dystansu, lecz nie mógł się wstrzelić w światło bramki.

Śląsk ponownie na prowadzenie wyszedł w 73. minucie. Dawid Abramowicz dośrodkował z rzutu rożnego, do piłki najwyżej wyskoczył Krzysztof Michalski i strzałem głową pokonał bramkarza. To nie był koniec emocji - wprost przeciwnie - one dopiero się zaczynały. Najpierw w 76. minucie po dośrodkowaniu Cetnarskiego Błażej Wróbel strzelił głową i piłka wpadła do bramki. Arbiter gola nie uznał i odgwizdał spalonego. - My strzelaliśmy bramki, sędzia ich nie uznawał. Nie wiem czy tam był spalony czy go nie było, trudno mi to oceniać. Nie ma kamery więc nie można tego sprawdzić - stwierdził po meczu Cetnarski.

W 84. minucie fantastycznym uderzeniem z 20 metrów popisał się Michalski. Bramkarz tylko odprowadził futbolówkę wzrokiem, a ta wpadła do bramki. W 91. minucie Jezierski dobił strzał Krzysztofa Ulatowskiego i Śląsk jeszcze podwyższył prowadzenie. W samej jednak końcówce doszło do ciekawego i dość niespodziewanej na boiskach sytuacji. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego jeden z zawodników z Bełchatowa główkował na bramkę. Futbolówka wpadłaby do bramki, lecz w efektowny sposób, niczym rasowy bramkarz, ręką interweniował Marek Milczarek. Arbiter zawodnika Śląska wyrzucił z boiska i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie wykorzystał Krystian Pieczara. Chwilę później arbiter zakończył spotkanie. - Porażka boli, dostaliśmy cztery bramki. Grałem już trzy razy na tym stadionie i nigdy nie wygrałem - skomentował w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Mateusz Cetnarski.

Śląsk odniósł pierwsze zwycięstwo na boisku w tym sezonie. Wrocławianie wcześniej otrzymali trzy punkty za pojedynek z Cracovią, mimo że na zielonej murawie przegrali 0:2. Walkower dla zielono-biało-czerwonych został przyznany z powodu tego, że w ekipie Pasów zagrało zbyt wielu nie uprawnionych do gry zawodników.

Śląsk Wrocław - PGE GKS Bełchatów 4:2 (1:0)

1:0 - Jezierski 21'

1:1 - Cetnarski 53'

2:1 - Michalski 73'

3:1 - Michalski 84'

4:1 - Jezierski 90' +1

4:2 - Pieczara (k.) 90' + 3

Składy:

Śląsk Wrocław: Korny - Bąk (71' Straszewski), Milczarek, Menzel, Abramowicz, Marek Gancarczyk (46' Ulatowski), Garyga (90' + 2 Sikorski), Michalski, Madej (46' Ćwielong), Miazgowski (88' Nowak), Jezierski.

PGE GKS Bełchatów: Paprocki - Błażej Wróbel, Słomian, Wenger, Jarmuż, Bocian (46' Grzelak) (55' Gadomski), Marciniak, (46' Grube), Poźniak (46' Cetnarski), Zawodziński (84' Zawieja), Bartosiak (63' Wroński), Pieczara.

Żółte kartki: Jezierski, Menzel, Straszewski (Śląsk) oraz Wróbel (PGE GKS).

Czerwona kartka: Milczarek (Śląsk).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 150.

Źródło artykułu: