W niedzielę, mimo zacnego towarzystwa (w loży honorowej zasiedli między innymi Józef Oleksy, Wojciech Olejniczak i Henryk Kasperczak) Józef Wojciechowski znów opuszczał trybuny stadiony przy Konwiktorskiej ze skwaszoną miną. Czarne Koszule uległy Lechii 1:2, a dwa dni później załamany właściciel w rozmowie z prasą oświadczył, że nie ma pojęcia co zrobić, by drużyna wreszcie zaczęła grać na miarę oczekiwań. Jeśli w zaległym meczu 6. kolejki Polonia przegra przy Bułgarskiej, jej przewaga nad strefą spadkową zmaleje do trzech oczek.
- Musimy zacząć gdzieś robić te punkty, bo inaczej w grudniu siądziemy i okaże się, że jesteśmy zespołem środka tabeli - martwi się kapitan Czarnych Koszul, Adrian Mierzejewski. On, jako jeden z nielicznych, nie może mieć sobie wiele do zarzucenia. Na boisku próbuje być wszędzie, szarpie, walczy, w pojedynkę meczu jednak nie wygra. Skuteczność z poprzedniego sezonu zatracił Daniel Gołębiewski, kontuzjowany jest Euzebiusz Smolarek, Bruno Coutinho gra chaotycznie, zawodzi blok obronny (do niedawna najmocniejsza formacja Czarnych Koszul).
- Faktycznie, nie jest różowo - przyznaje Artur Sobiech, który szeregi Polonii zasilił latem. - Czołówka nam odskakuje, musimy wyciągnąć wnioski i w kolejnym meczu pokusić się o zwycięstwo - nie kryje. O wywiezienie trzech oczek z Bułgarskiej będzie jednak niezwykle trudno - Kolejorz także ma nóż na gardle, tej jesieni potwierdza ponadto, że na mecze z renomowanymi rywalami potrafi się odpowiednio zmobilizować. - Nie jest to łatwy przeciwnik, ale zrobimy wszystko, żeby zdobyć komplet oczek. To dobry moment na przełamanie - tłumaczy Sobiech.
Łukasz Surma po meczu przy Konwiktorskiej żartował, że aby pokonać Lecha, trzeba zagrać lepiej niż Manchester City. Poloniści w sukces wierzą, a zbawienny dla ich kondycji psychicznej ma okazać się krótka przerwa pomiędzy spotkaniami z Lechią i Kolejorzem. - Im szybciej, tym lepiej - nie kryje Mierzejewski. Wtóruje mu Łukasz Trałka, który w niedzielę środkiem pola kierował przeciętnie. - Za chwilę mamy kolejny mecz, porażkę z Lechią trzeba więc będzie szybko wykasować z głowy - mówi.
Środowej konfrontacji Polonii z Lechem dodatkowego smaczku dodaje osoba Jose Marii Bakero. - Ciekawe, jak opisze nas na przedmeczowej odprawie - zastanawia się Mierzejewski. - Wiadomo: jak tutaj przychodził, to głosił, że jesteśmy dobrym zespołem. Może teraz powie, że jesteśmy słabi i będzie nas obgadywał? - śmieje się pomocnik Polonii. - Zobaczymy, jak to będzie. Trener Bakero zna nas bardzo dobrze, ale my też znamy jego i wiemy, jakiej gry wymaga od swojej drużyny - tłumaczy. O tym, kto kogo przechytrzy, rozstrzygnie boisko.